Rajdy » Mistrzostwa Europy » Aktualności » Pechowy początek i niezły finisz Kasperczyka w Rajdzie Estonii

Pechowy początek i niezły finisz Kasperczyka w Rajdzie Estonii
2016-07-18 - P. Krupka Tagi: Rajd Estonii, ERC, Kasperczyk
Pechowy początek i całkiem udany finisz - tak można podsumować Rajd Estonii w wykonaniu Tiger Energy Drink Rally Team. Tomek Kasperczyk i Damian Syty zameldowali się dziś na mecie 6. rundy Rajdowych Mistrzostw Europy jako 12 załoga. Rozpoczęli niezbyt fortunnie - na jednym z pierwszych zakrętów power stage’a w Fordzie Fiesta urwało się koło. Przez kolejne odcinki załoga odrabiała stratę czasową i kolejne pozycje.
Szósta runda Rajdowych Mistrzostw Europy to wymagający szutrowy rajd ze średnimi prędkościami przekraczającymi 140 km/h na oesach. Zespół Tiger Energy Rally Team dosyć pechowo rozpoczął rywalizację. Podczas piątkowego power stage’a załoga urwała koło. Prace nad usunięciem uszkodzeń w zawieszeniu odbyły się kosztem 13 minut spóźnienia do Parc Ferme i w związku z tym, również kary czasowej doliczonej do wyniku. W sobotę zawodnicy mieli do pokonania 127 kilometrów oesowych, przez część dnia załoga Kasperczyk/Syty przecierała trasę. Pierwszy etap załoga Tiger Energy Drink Rally Team ukończyła na 17. miejscu, podczas niedzielnej rywalizacji zespół awansował o kolejne pięć pozycji w generalce.
Tomek Kasperczyk: Na pierwszym oesie, niespełna półtorakilometrowym power stage’u rozegranym w Tartu, uszkodziliśmy koło. Jak się okazało w rozrachunku całego rajdu to była bardzo kosztowna strata - żeby naprawić rajdówkę spóźniliśmy się o 13 minut. Usterkę w pełni udało się usunąć dopiero następnego dnia na dojazdówce. W sobotę przez pierwsze trzy odcinki przecieraliśmy trasę, przez co może minimalnie nie mogliśmy złapać rytmu. Rajd był bardzo szybki, konkurencja była bardzo mocna. Szkoda tych 2 min 20 sekund doliczonych nam do wyniku, gdyby nie błąd na power stage’u bylibyśmy dziś na innym miejscu. Mimo przygód, mieliśmy tu wielką przyjemność z jazdy, na oesach uśmiechy nie schodził nam z twarzy.
Damian Syty: Odcinki Rajdy Estonii są nam znane, w 2014 roku pierwszy raz przyjechaliśmy się im przyjrzeć, w ubiegłym roku debiutowaliśmy w rajdzie. Trudnością jest tu między innymi opis - średnie prędkości są spore, jest też duża ilość szczytów. Przy prędkościach dochodzących do 140 km/h trzeba zaufać opisowi, że tuż za szczytem jest ostry zakręt. Bardzo szkoda pierwszego zakrętu na piątkowym power stage’u, on ustawił nam całe zawody. Potem przez jakiś czas mieliśmy zmienne tempo. To był trudny rajd, wiele załóg go nie ukończyło, my jesteśmy na mecie jako 12-ta załoga.
Tomek Kasperczyk: Na pierwszym oesie, niespełna półtorakilometrowym power stage’u rozegranym w Tartu, uszkodziliśmy koło. Jak się okazało w rozrachunku całego rajdu to była bardzo kosztowna strata - żeby naprawić rajdówkę spóźniliśmy się o 13 minut. Usterkę w pełni udało się usunąć dopiero następnego dnia na dojazdówce. W sobotę przez pierwsze trzy odcinki przecieraliśmy trasę, przez co może minimalnie nie mogliśmy złapać rytmu. Rajd był bardzo szybki, konkurencja była bardzo mocna. Szkoda tych 2 min 20 sekund doliczonych nam do wyniku, gdyby nie błąd na power stage’u bylibyśmy dziś na innym miejscu. Mimo przygód, mieliśmy tu wielką przyjemność z jazdy, na oesach uśmiechy nie schodził nam z twarzy.
źródło: inf. prasowa
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
Pechowy początek i niezły finisz Kasperczyka w Rajdzie Estonii
Podobne: Pechowy początek i niezły finisz Kasperczyka w Rajdzie Estonii




Podobne galerie: Pechowy początek i niezły finisz Kasperczyka w Rajdzie Estonii
Najczęściej czytane w tym miesiącu
Tapety na pulpit
Newsletter
Galerie zdjęć