Rajdy  »  Wywiad z Andrzejem Borowczykiem - cz.3: Karowa w WRC jest brana pod uwagę
Wywiad z Andrzejem Borowczykiem - cz.3: Karowa w WRC jest brana pod uwagę

Wywiad z Andrzejem Borowczykiem - cz.3: Karowa w WRC jest brana pod uwagę

2010-12-30 - M. Zabolski     Tagi: WRC, Wywiady, Borowczyk


Marcin Zabolski: Mówi się o tym, że moc w nowych autach WRC będzie słabsza. Czy mogą zatem być tak samo spektakularne, jak te odchodzące?
Andrzej Borowczyk: Mogą być nawet bardziej widowiskowe. Powróćmy na chwilę do czasów grupy B i zastępującej ją grupy A. Wszystkim się wydawało, że jak odejdą samochody grupy B, prototypy o jakiś mocach kosmicznych, to auta A-grupowe będą nieporozumieniem. Jednak bardzo szybko okazało się, że te auta są szybsze od B-grupy. Odcinki specjalne i czasy na nich uzyskiwane nie kłamały. Samochody B-grupowe były wolniejsze od A-grupowych. Moc silnika w samochodzie rajdowym jest bardzo ważna, ale również bardzo ważne, a kto wie, może nawet i ważniejsze są aerodynamika oraz zawieszenie. A ich rozwój jest niesamowity. Mocą można sterować niemal dowolnie. Kiedyś silniki w Formule 1 z pojemności 1500 cm3 z turbodoładowaniem uzyskiwały po 1200-1400 KM mocy.
 
Nowe samochody WRC będą bardziej zwrotne. Są jednak nieco mniejsze i krótsze. Myślę, że powinny to być bardzo szybkie, widowiskowe samochody. A czterocylindrowe silniki 1,6 turbo będziemy mieli od 2013 roku także w Formule 1.


MZ: W mistrzostwach świata będą jeździć także samochody grupy R2, konkretnie Fordy Fiesta w programie Akademia WRC. Jaka będzie różnica między Junior WRC? Czy to bardziej przyczyni się do rozwoju młodych kierowców?


AB: To jest projekt promotora mistrzostw świata, czyli firmy North One Sport. Starty sześciu młodych kierowców w sześciu rajdach zostaną sfinansowane przez sponsorów. Inni zawodnicy mogą włączyć się do rywalizacji na własny koszt. Podobno ma to być kwota 135 tysięcy euro, czyli dużo taniej niż starty w JWRC. Takie są przynajmniej wstępne przymiarki finansowe. A na zwycięzcę czeka nagroda w postaci czeku na pół miliona euro.
Dobrze się stało, że powstał taki rodzaj rywalizacji dla młodych kierowców. Nawet dobrze zapowiadający się dwudziestolatek nie przesiądzie się od razu z mistrzostw Polski czy Pucharu Polski do auta klasy WRC. Akademia WRC nie będzie rajdowym przedszkolem, ale raczej uniwersytetem, który pomoże oszlifować talenty.

Zobacz także: Akademia WRC zastępuje JWRC »
 

Inna sprawa, że w mistrzostwach świata będziemy mieli nadal za dużo różnego rodzaju poziomów rywalizacji. Mamy w tej chwili 11 indywidualnych kategorii, w których można walczyć o zwycięstwo w rajdzie do mistrzostw świata i kilka z nich ma jeszcze subkategorie, czyli razem jest tego bodaj 22 sztuki. To jest nieporozumienie. To całkowicie zaciemnia obraz jakiejkolwiek rywalizacji. Nawet najlepsi kibice gubią się w tym wszystkim. Wystarczy klasyfikacja generalna, Akademia WRC, a także rywalizacja tzw. samochodów produkcyjnych, SWRC oraz aut z napędem na jedna oś. Mam nadzieję, że zmiany w regulaminach pójdą w tym kierunku.


MZ: Czy kategoria z jednym samochodem nie będzie zbyt nudna dla kibiców?

AB: W przypadku Akademii WRC, tylko jeden model samochodu jest wręcz pożądany. To pokaże klasę kierowców i różnice między nimi. Inaczej znów zaczęłaby się rywalizacja na komputery, opony i budżety, a tak jest jakaś nadzieja, że te auta będą w miarę identycznie przygotowane i dzięki temu zobaczymy, który z młodych kierowców jest najlepszy.

MZ: Szef FIA, Jean Todt proponuje wydłużenie rajdów, przeprowadzając je przez kilka krajów. Jak to się ma do tendencji obniżania kosztów?

AB: Rozumiem, że dany kraj będzie organizował swoją część rajdu i szukał na to budżetu. Gdyby na przykład Polska organizowała rajd z Niemcami i z Czechami, to jasne jest, że to nie my będziemy finansowali całe przedsięwzięcie, tylko tę część, która będzie na naszym terytorium. Korzyść to runda mistrzostw świata w trzech krajach, a nie w jednym. Większe koszty będą mieli natomiast startujący zawodnicy i obawiam się, że nie wszystkim taka koncepcja rajdów odpowiada.

MZ: Właśnie na to zwraca uwagę szef zespołu Citroena, Olivier Quesnel.


AB: Trudno oczekiwać natychmiastowego powstania takich mega rajdów, przebiegających przez wiele krajów. Poza tym nie wszystkie rundy mistrzostw świata muszą mieć akurat właśnie taki kształt. Dojdzie zapewne do kompromisu, chociaż mamy już początki tego nowego pojmowania rajdów. Rajd Szwecji “wjeżdża” do Norwegii, a jego trasa liczy ponad 2 tysiące kilometrów

MZ: Quesnel proponuje dołączenie nowych rajdów, tj. Rajd Chin, Rajd Brazylii, Rajd Rosji. Generalnie chodzi o to, aby zawody były organizowane w krajach, które mają dużą populację, ponieważ sukcesy tam, przekładają się na masowe zainteresowanie cywilnymi autami danej marki. Czy w przyszłości to może być kluczowa sprawa przy wyborze nowych rajdów?

AB: Nie sądzę, aby była kluczowa, a szef Citroena jest w tym przypadku niekonsekwentny. Rajdy w krajach, które wymieniłeś będą z pewnością generowały bardzo wysokie koszty startu. Jeżeli jest odpowiedni budżet, to można rajd zorganizować praktycznie wszędzie. Wystarczy wynająć ekipę dwustu czy trzystu osób, doświadczonych organizatorów z innego państwa, zapłacić im za to i oni ten rajd przeprowadzą. Rajd Chin był już raz rundą mistrzostw świata (w 1999 r. - przyp. red.). Z tego co pamiętam to organizowali go głównie… Australijczycy. To był rajd za podwójna kurtyną, bez publiczności, groteskowe wydarzenie.

Zobacz także: Citroen chce Rajd Chin do WRC »
 

Wszyscy zapatrzeni są naturalnie w kraje, które potencjalnie dysponują wielkimi rynkami zbytu. Nie można tego lekceważyć. Ale i w tym przypadku potrzebny jest kompromis. Nie wyobrażam sobie, abyśmy mogli mieć rajdy głównie w Chinach, Brazylii, Indiach czy w Rosji, a stracić klasyczne europejskie imprezy. Ale może mam słabą wyobraźnię…


MZ: Jaka jest szansa powrotu Rajdu Monte Carlo z Intercontinental Rally Challenge do WRC?

AB:
Za brakiem Monte Carlo w mistrzostwach świata kryją się podobno nieporozumienia natury personalnej. Gdy zostaną zlikwidowane, Monte Carlo powróci do WRC, może nawet już w sezonie 2012. A IRC to dość sztuczny projekt, który swoje najlepsze chwile ma już chyba za sobą. Intercontinental w nazwie brzmi zabawnie, gdy wszystkie rajdy IRC w sezonie 2011 są zlokalizowane w Europie (istnieje duże ryzyko odwołania rundy w Argentynie - przyp. red.).  

MZ: W takim razie, co oprócz otoczki medialnej Eurosportu, przyciąga jednak dobrych kierowców do tej serii?

AB:
W IRC potrzebne są zdecydowanie mniejsze budżety. Niektóre zespoły były w stanie znaleźć środki finansowe, pozwalające na start w niepełnym cyklu IRC. Nikt nie wystartował przecież we wszystkich rundach. Budżet zespołu z serii IRC nie pozwalałby z kolei na starty samochodem klasy WRC w mistrzostwach świata. Myślę, że dla kilku producentów starty w IRC były rodzajem kompromisu. A zwycięski zespół Skody już ogłosił powrót do mistrzostw świata.

MZ: Rajd Polski stara się powrócić do kalendarza mistrzostw świata. Czy 2012 r. to jest w ogóle realna data come backu?

AB:
Jest to realna data. Kalendarz będzie najprawdopodobniej zatwierdzony 8 marca 2011 r. podczas posiedzenia Światowej Rady Sportu Motorowego. Oczywiście wcześniej cały czas trwają intensywne prace organizatorów Rajdu Polski, Polskiego Związku Motorowego, żeby ten rajd znalazł się w kalendarzu. FIA i North One Sport dysponują już projektem Rajdu Polski 2012. Różni się on znacznie od rajdu, który znamy z ostatnich jego edycji. Wszystko po to, aby bardziej pasować do nowych koncepcji.

MZ: Można wymienić jakieś szczegóły?


AB: Meta rajdu w Warszawie, a nie w Mikołajkach, natomiast większość odcinków specjalnych bez zmian na Mazurach. Rajd byłby niewątpliwie dłuższy z większą liczbą odcinków specjalnych o łącznej długości ponad 400 kilometrów. Pozostalibyśmy oczywiście przy szutrowych nawierzchniach. Jeżeli meta w Warszawie, to oczywiście Power Stage w stolicy i wtedy szutrowe opony na asfaltowej nawierzchni.

MZ: Czyżby ulica Karowa?


AB:
Taka koncepcja jest również brana pod uwagę.MZ: Wspomniany Power Stage to jest to, czego rajdy właśnie potrzebują? Czy to da dużo w popularyzacji rajdów?

AB: Power Stage został pomyślany głównie pod kątem telewizji i jest jakby usystematyzowaniem tego, co dotychczas działo się w mistrzostwach świata. Bezpośrednie relacje nie były przecież rzadkością. W Polsce, Polsat i TV4 przeprowadzały przecież transmisje z superoesu w Mikołajkach. Od strony technicznej można każdy odcinek zrealizować dzisiaj telewizyjnie. Pytanie tylko skąd wziąć na to środki finansowe. Ani promotor mistrzostw świata, ani żaden organizator nie są w stanie finansować na stałe takiego przedsięwzięcia. W związku z tym wymyślono Power Stage na zakończenie każdego rajdu w mistrzostwach świata. Będzie on trochę dłuższym superoesem przebiegającym niekoniecznie na torze, ale w takich miejscach, gdzie możliwa jest realizacja telewizyjna na wysokim poziomie. Zatem będzie to szansa na promocję tego sportu poprzez stałe i regularne transmisje telewizyjne, a o to przecież chodzi.

MZ: Czy w Polsce będziemy mogli obejrzeć na żywo te odcinki, np. w TV4?


AB: W tym momencie nie ma jeszcze żadnych informacji na ten temat.

MZ: Dziękuję bardzo za rozmowę



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Wywiad z Andrzejem Borowczykiem - cz.3: Karowa w WRC jest brana pod uwagę

Podobne: Wywiad z Andrzejem Borowczykiem - cz.3: Karowa w WRC jest brana pod uwagę
Podobne galerie: Wywiad z Andrzejem Borowczykiem - cz.3: Karowa w WRC jest brana pod uwagę
Najczęściej czytane w tym miesiącu
Tapety na pulpit