Rajdy  »  Rafał Sonik po drugim etapie Rajdu Dakar
Rafał Sonik

Rafał Sonik po drugim etapie Rajdu Dakar

2010-01-04 - Ł. Łuniewski     Tagi: Rajd Dakar, Sonik
Niestety po poważnej awarii lewego przedniego koła po 90 km, Rafał Sonik dojechał na metę odcinka jako ostatni i spadł w klasyfikacji generalnej na 22 pozycję.

Dzisiejszy ciężki dzień, ze względu na ulewny deszcz sprawiał problemy również innym kierowcom, Józef Machacek po 50 km stracił łączność z serwerami trackingu i do końca odcinka jego pozycja była wielką niewiadomą. Obecnie jest klasyfikowany na miejscu 15. Tym razem odcinek wygrał Francuz Hubert Deltrieu na Polarisie i awansował na pozycję 11 w klasyfikacji generalnej, w której na dzień dzisiejszy po dwóch etapach przewodzi Hiszpan Gonzales Corominas na Yamasze. Drastyczny spadek w klasyfikacji naszego lidera nie przekreśla jednak jego szansy na wysokie lokaty, to jest dopiero początek rajdu. który ma w sumie 9000 km. Kolejne dni, mamy nadzieję pozbawione niespodzianek w postaci awarii, dadzą prawdziwy obraz i nadzieję na lepsze lokaty. Finalnie pozycje w klasyfikacji generalnej mogą jeszcze ulec zmianie, gdyż nie wiadomo jak sędziowie ocenią jazdę i czy nie będzie nałożonych kar.

Rafał Sonik: To był odcinek w większości kamienisty i po górach. Po tej karze, którą dali mi, spadłem o 30-40 miejsc w dół w połączonej klasie motocykli i quadów. Miałem już czarne myśli, wczoraj wieczorem kiedy się dowiedziałem, że tych dwudziestu paru ludzi sędziowie postanowili ukarać.
Startowałem, czego się bałem najbardziej z motocyklistami, którzy umieją jeździć po prostych, a nie bardzo umieją jeździć po zakrętach. Szczególnie kiedy jest ślisko i bardzo zmienne warunki. Wyprzedzałem tych motocyklistów.

Dopóki było pod górę to jeszcze jakoś szło. Była szersza droga, ale później zrobiło się z góry, bardzo mglisto, padał deszcz i było bardzo ślisko. Za którymś z zakrętów-takim ślepym, którego nie widać, motocyklista tuż przede mną jadący, może minutę wcześniej, przewrócił się i nawet się jeszcze nie zdążył podnieść. Jak wyjechałem z tego zakrętu, a było to w dół i prędkości były spore to zorientowałem się , że żadnej szansy nie mam wyhamować przed nim i że on tam leży. Nie było żadnego sygnału, żadnej możliwości rozpoznania. No i wtedy miałem wybór, albo wjechać w niego, w jego nogi i przejechać mu po nogach, bo droga była tak wąska, że jak motocykl leżał w poprzek i on leżał w poprzek to nie było ani z prawej, ani z lewej miejsca, albo uciec w bok.

Niestety z boku były głazy na które wpadłem. Jeszcze kontrolowałem co się dzieje, ale już tak właściwie nie bardzo mogłem o niczym decydować. Po prostu musiałem wybrać pomiędzy nim jakąś drogę. I złapałem gumę - lewe przednie koło się przecięło całkiem.

Niestety pół godziny próbowałem to naprawić, nie dało się. Nie miałem kół na wymianę. Ten odcinek dzisiaj był do przejechania na jednym komplecie bez problemu. No i co zostało mi 260 km odcinka specjalnego i przejechałem te 360 km na kapciu z przodu.

Jestem zdumiony, że felga wytrzymała i że opona nie zeszła z niej całkiem. Musiałem pokonać ten dystans jadąc na oponie bez powietrza. To nieprzyjemna, bardzo męczące i frustrujące, bo nie wiem kto mnie po drodze nie wyprzedził. Ale trudno. Dojechałem do mety - jestem w La Rioja. Jutro startuje dalej. Strata jest duża, ale to jest Dakar nie można się poddawać.



źródło: rafalsonik.pl

Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Rafał Sonik po drugim etapie Rajdu Dakar