Rajdy  »  Rafał Sonik: Ten etap to był czysty masochizm
Rafał Sonik

Rafał Sonik: Ten etap to był czysty masochizm

2013-01-17 - P. Krupka     Tagi: Rajd Dakar, Sonik
Rafał Sonik zachował trzecie miejsce w generalce Dakaru, choć nie obyło się bez strat poniesionych na 11. etapie: Polak zgubił się na trasie i stracił wiele minut. Kierowca quada dość dosadnie wypowiedział się o wydmach w okolicy argentyńskiej Fiambali.
 
"Jak się mówi o końcu świata, to chyba ma się na myśli właśnie to miejsce. Nie odnajduję w tym rejonie ani jednego pozytywu. Nigdy nie przyjechałbym tu dla przyjemności. Wydmy są tu rzadkie, miękkie, syfiaste, kompletnie nieprzewidywalne, obrzydliwe, przerośnięte trawami. Do tego głazy, skały, wąwozy, rowy, ciągłe niebezpieczeństwa, wezbrane rzeki, rwące potoki, turlające się kamienie, pułapki za każdym krzakiem. Sucho i mokro na zmianę. Najgorzej, jak można sobie wyobrazić. Nie wiem kto umie tutaj jeździć, a jednocześnie nie znam nikogo kto lubiłby się tutaj ścigać. Nie wiem czy choć przez pięć kilometrów odczuwałem przyjemność z jazdy. W ciągu dnia temperatury sięgają 48 stopni w cieniu. Jak na mecie rozwinąłem roadbook, żeby z ciekawości rzucić na niego okiem w całości, to rozwinął się w jedno, 10-metrowe nieszczęście. Całą tę sytuację odczytałem jako wiadomość do ludzi: „Po co wy tu jesteście. Nie przyjeżdżajcie tutaj”.
Rafał SonikRafał Sonik
"Dzisiaj największym szczęściem było to, że na dojazdówce do odcinka specjalnego lał deszcz i cieszyłem się każdą chwilą chłodu, wiedząc, że za chwilę wjadę do prawdziwego piekła. Potem emocje sięgnęły zenitu, bo na szóstym kilometrze odcinka specjalnego miałem już spalone sprzęgło i mocno obitego quada. Nie przewróciłem się, ale lawirowanie między głazami było niezwykle trudne i nie sposób było znaleźć jakąś bezpieczną drogę. Modliłem się, żeby uderzenie w głaz, który za późno zauważyłem, nie okazało się śmiertelne dla mojego wahacza.  Jak zobaczyłem chyba na ósmym kilometrze, pędzącego w przeciwnym kierunku Jacka Czachora, to pomyślałem: „Ups.. chyba jesteśmy mocno pogubieni”. Jacek znany jest z tego, że bardzo dobrze nawiguje. Później było tylko gorzej, gorzej i gorzej. Motocykliści jeździli we wszystkie strony. quadowcy im wtórowali. Łukasz Łaskawiec zgubił się jako pierwszy. Potem to samo zrobili Casale i Patronelli, ale jako miejscowi najszybciej się odnaleźli. Na 30 km przed metą stała grupa motocyklistów, którzy byli tak zmęczeni, że nie mogli dalej jechać. Jest to jedyny odcinek w moim życiu, na którym podczas Dakaru 2010 byłem tak zmordowany, że zamroczony upałem stałem na wydmie i zastanawiałem się gdzie jest przód, a gdzie tył, nie mówiąc już o kierunkach świata."
Rafał SonikRafał Sonik
"Jedyny powód do radości, to że jesteśmy na mecie bez wielogodzinnych strat czasowych. Z resztą graniczy to z cudem, dlatego dziękuję wszystkim, którzy wysyłali nam dziś dobrą energię, bo to chyba ona nam pomogła. Jeśli szukać jasnych stron, to na pewno jest nią to, że utrzymałem trzecie miejsce w „generalce”. Przypuszczam, że Łukasz Łaskawiec nie jest dziś najszczęśliwszym człowiekiem, bo pogubił się, uszkodził quada i spadł na szóste miejsce w klasyfikacji. Mam nadzieję, że w czwartek wreszcie będziemy mieć trochę frajdy z jazdy. Bo to było okropne. Dobrze już mieć to za sobą. Nie wiem, czy ktoś nie powie w końcu organizatorowi, że on powinien nam płacić za jazdę w tym rejonie. Gdyby na Dakarze były tylko takie odcinki, na pewno nikt nie chciałby tu startować. To był czysty masochizm."



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Rafał Sonik: Ten etap to był czysty masochizm