
Po złamaniu nogi w trakcie wypadku na Rajdzie Niemiec i nieobecności na nowozelandzkiej rundzie mistrzostw świata, Gigi Galli jest już z zespołem Stobarta w Katalonii. Włoch nie będzie startował do końca sezonu, więc aby zbyt wiele nie stracić w trakcie rehabilitacji zaliczał rekonesans Rajdu Katalonii i sporządził notatki.
"Był mały problem, bo nadal nie mogę chodzić bez kuli, ale wypożyczyliśmy samochód z automatem i już było w porządku" - mówi Gigi dla wrc.com.
Przez resztę weekendu Gigi Galli będzie jednak pełnił rolę kibica. "Chciałem tu być żeby nie stracić kontaktu z rajdami. Ścigam się od dawna i ludzie z rajdów WRC są dla nie jak rodzina. Po prostu musiałem przyjechać, żeby się ze wszystkimi przywitać i pokazać, że nadal żyję".
"W kości udowej mamy trzy śruby, dzięki czemu mogłem ruszać nogą już na następny dzień po wypadku. Myślę, że miną jeszcze dwa miesiące nim będę w 100% sprawny. W chwili wypadku zmierzono przeciążenia 40g więc musi to trochę potrwać. Fizjoterapia przebiega pomyślenia i jestem pewien, że noga będzie jak nowa, tylko odrobinę cięższa".
Galli przyznał, że ten najcięższy wypadek w jego karierze dał mu sporo do myślenia. "Oczywiście każdego kto nie jest głupcem nachodzi refleksja w takiej chwili. Jeszcze tydzień po wypadku byłem trochę wystraszony, ale zawsze zdawałem sobie sprawę z ryzyka i taki wypadek przydarzył mi się dopiero po raz pierwszy w całej 15-letniej karierze".
Po chwilach zwątpienia Gigi uznał, że po rajdami nie chce robić innego: "Rajdy odgrywają wielką rolę w moim życiu i to jest to co chcę robić. W życiu wszystko może być niebezpieczne".
"Ten sezon spisałem już straty, dlatego oszczędzam pieniądze na przyszły rok. Być może uda się zbudować jakiś ciekawy program startów. W ciągu najbliższych miesięcy zamierzam popracować nad dopięciem budżetu aby ścigać się w pełnym sezonie 2009".
Przez resztę weekendu Gigi Galli będzie jednak pełnił rolę kibica. "Chciałem tu być żeby nie stracić kontaktu z rajdami. Ścigam się od dawna i ludzie z rajdów WRC są dla nie jak rodzina. Po prostu musiałem przyjechać, żeby się ze wszystkimi przywitać i pokazać, że nadal żyję".
"W kości udowej mamy trzy śruby, dzięki czemu mogłem ruszać nogą już na następny dzień po wypadku. Myślę, że miną jeszcze dwa miesiące nim będę w 100% sprawny. W chwili wypadku zmierzono przeciążenia 40g więc musi to trochę potrwać. Fizjoterapia przebiega pomyślenia i jestem pewien, że noga będzie jak nowa, tylko odrobinę cięższa".
Galli przyznał, że ten najcięższy wypadek w jego karierze dał mu sporo do myślenia. "Oczywiście każdego kto nie jest głupcem nachodzi refleksja w takiej chwili. Jeszcze tydzień po wypadku byłem trochę wystraszony, ale zawsze zdawałem sobie sprawę z ryzyka i taki wypadek przydarzył mi się dopiero po raz pierwszy w całej 15-letniej karierze".
"Ten sezon spisałem już straty, dlatego oszczędzam pieniądze na przyszły rok. Być może uda się zbudować jakiś ciekawy program startów. W ciągu najbliższych miesięcy zamierzam popracować nad dopięciem budżetu aby ścigać się w pełnym sezonie 2009".
źródło: wrc.com fot. Stobart
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
Galli planuje powrót w 2009
Podobne: Galli planuje powrót w 2009



Podobne galerie: Galli planuje powrót w 2009
Najczęściej czytane w tym miesiącu
Tapety na pulpit
Newsletter
Galerie zdjęć