Rajdy » Zasłużony odpoczynek ORLEN Team na Dakarze, ogromna determinacja Małysza

Zasłużony odpoczynek ORLEN Team na Dakarze, ogromna determinacja Małysza
2016-01-11 - P. Krupka Tagi: Rajd Dakar, Orlen Team
Słowa „Dakar” i „odpoczynek” raczej nie idą w parze, ale jeden dzień rajdu zawsze jest wolny od ścigania. Wprawdzie dla mechaników to czas wytężonej pracy, ale zawodnicy w końcu mogą trochę odpocząć. Należy się to przede wszystkim Adamowi Małyszowi i Xavierowi Panseriemu, którzy całą noc walczyli o ukończenie etapu.
Na dzień przerwy z wytęsknieniem czekają przede wszystkim motocykliści. Kuba Piątek nie ukrywa, że po wahaniach pogody i wczorajszej nieoczekiwanej kąpieli w rzece jest solidnie przemarznięty.
- Wczoraj cały dzień spędziłem w deszczu, mrozie, a nawet śniegu. Dlatego dziś grzeję się pod kołdrą i odpoczywam. Regeneruję się przed drugim tygodniem Dakaru. Po wczorajszym dniu pełnym emocji bardzo potrzebuję odpoczynku - powiedział Kuba.
Dla zawodników dzień wolny to też czas, w którym mogą zająć się całkiem przyziemnymi rzeczami, np. praniem.
- Muszę zrobić porządny remanent w ubraniach. Wczorajszy odcinek był bardzo długi i pojazdy asystujące dotarły na biwak dopiero dziś rano, jadąc nawet do 15 godzin i pokonując rzeki, które w tych warunkach płyną nawet drogami asfaltowymi. Dlatego mam co robić, ale dziś odpocznę od ścigania - powiedział Marek Dąbrowski.
- Mechanicy zajmą się samochodem, a my uporządkujemy swoje rzeczy, zrobimy pranie. Tradycyjnie, jak co roku, będziemy mieli też niedzielną mszę, na której spotykają się wszyscy Polacy. Dziś możemy odpocząć od gór, a jutro znów poważne ściganie - dodał Jacek Czachor.
Zawodnicy myślą już o jutrzejszym, ósmym etapie Dakaru, wiodącym z Salty do Belén. Mierzący 766 km odcinek (w tym 393 km OS-u) będzie dla nich tegorocznym przywitaniem z wydmami.
- W końcu się wyspałem i odpoczywam, ale też przygotowuję się myślami do kolejnego tygodnia. Jutro przed nami trudny, bardziej pustynny odcinek. Mają być wydmy i więcej nawigacji - powiedział Kuba Przygoński.
- Tegoroczny Dakar jest inny od tych, do których przywykliśmy. Zawodnicy, którzy startują w Dakarze od lat, czekają na pustynię. Na nią wjedziemy już jutro - dodał Marek Dąbrowski.
Dziś będą się ważyły także dalsze losy załogi Adam Małysz / Xavier Panseri w tegorocznym Dakarze. Decyzje zapadną zapewne dopiero po tym, jak Małysz i Panseri dotrą na biwak. Z powodu awarii Mini na trasie siódmego etapu spędzili całą noc, ale dzięki niesłychanej determinacji dotarli na metę.
- By dotrzeć na metę, pokonaliśmy prawie 800 kilometrów na holu za ciężarówką serwisową, z przeżyciami, jakich nie życzę nikomu. Zatrzymywaliśmy się co chwilę i naprawialiśmy przód auta, bo urywał się zaczep. W górach dwa razy prawie straciłem przytomność. Uratował mnie tlen z jakiejś zabłąkanej karetki. Odcinek przejechaliśmy po ciemku, w odległości dwóch metrów za ciężarówką, cały czas się pilnując. Mimo że hol był sztywny, to non stop go wyrywało. Może i dobrze, że po tych półkach skalnych jechaliśmy po ciemku, bo gdyby było jasno, to nie wiem, czy bym nie wysiadł ze strachu. Jestem zmęczony, rozczarowany i zły. Nie znamy przyczyny awarii. To się okaże pewnie za parę godzin. Skrzynia jest cała, biegi wchodzą, auto nie jedzie. Nie ma sprzęgła, które jednak nie jest spalone, a najprawdopodobniej się rozpadło. Przyczyna wyjaśni się na biwaku. Jedno jest pewne - nie poddaliśmy się, a mogliśmy rzucić zabawki w cholerę i wrócić do domu. Zobaczymy, jakie dostaniemy kary i czy w ogóle organizatorzy pozwolą nam dalej jechać. Kiedy dotarliśmy na metę, nikogo już na niej nie było. Ale mamy ślad zapisany w GPS-ie, więc będziemy chcieli nadal walczyć - powiedział Adam Małysz po przejechaniu odcinka specjalnego, mając przed sobą jeszcze 300 km dojazdówki.
- Wczoraj cały dzień spędziłem w deszczu, mrozie, a nawet śniegu. Dlatego dziś grzeję się pod kołdrą i odpoczywam. Regeneruję się przed drugim tygodniem Dakaru. Po wczorajszym dniu pełnym emocji bardzo potrzebuję odpoczynku - powiedział Kuba.
Dla zawodników dzień wolny to też czas, w którym mogą zająć się całkiem przyziemnymi rzeczami, np. praniem.
- Muszę zrobić porządny remanent w ubraniach. Wczorajszy odcinek był bardzo długi i pojazdy asystujące dotarły na biwak dopiero dziś rano, jadąc nawet do 15 godzin i pokonując rzeki, które w tych warunkach płyną nawet drogami asfaltowymi. Dlatego mam co robić, ale dziś odpocznę od ścigania - powiedział Marek Dąbrowski.
Zawodnicy myślą już o jutrzejszym, ósmym etapie Dakaru, wiodącym z Salty do Belén. Mierzący 766 km odcinek (w tym 393 km OS-u) będzie dla nich tegorocznym przywitaniem z wydmami.
- W końcu się wyspałem i odpoczywam, ale też przygotowuję się myślami do kolejnego tygodnia. Jutro przed nami trudny, bardziej pustynny odcinek. Mają być wydmy i więcej nawigacji - powiedział Kuba Przygoński.
- Tegoroczny Dakar jest inny od tych, do których przywykliśmy. Zawodnicy, którzy startują w Dakarze od lat, czekają na pustynię. Na nią wjedziemy już jutro - dodał Marek Dąbrowski.
Dziś będą się ważyły także dalsze losy załogi Adam Małysz / Xavier Panseri w tegorocznym Dakarze. Decyzje zapadną zapewne dopiero po tym, jak Małysz i Panseri dotrą na biwak. Z powodu awarii Mini na trasie siódmego etapu spędzili całą noc, ale dzięki niesłychanej determinacji dotarli na metę.
- By dotrzeć na metę, pokonaliśmy prawie 800 kilometrów na holu za ciężarówką serwisową, z przeżyciami, jakich nie życzę nikomu. Zatrzymywaliśmy się co chwilę i naprawialiśmy przód auta, bo urywał się zaczep. W górach dwa razy prawie straciłem przytomność. Uratował mnie tlen z jakiejś zabłąkanej karetki. Odcinek przejechaliśmy po ciemku, w odległości dwóch metrów za ciężarówką, cały czas się pilnując. Mimo że hol był sztywny, to non stop go wyrywało. Może i dobrze, że po tych półkach skalnych jechaliśmy po ciemku, bo gdyby było jasno, to nie wiem, czy bym nie wysiadł ze strachu. Jestem zmęczony, rozczarowany i zły. Nie znamy przyczyny awarii. To się okaże pewnie za parę godzin. Skrzynia jest cała, biegi wchodzą, auto nie jedzie. Nie ma sprzęgła, które jednak nie jest spalone, a najprawdopodobniej się rozpadło. Przyczyna wyjaśni się na biwaku. Jedno jest pewne - nie poddaliśmy się, a mogliśmy rzucić zabawki w cholerę i wrócić do domu. Zobaczymy, jakie dostaniemy kary i czy w ogóle organizatorzy pozwolą nam dalej jechać. Kiedy dotarliśmy na metę, nikogo już na niej nie było. Ale mamy ślad zapisany w GPS-ie, więc będziemy chcieli nadal walczyć - powiedział Adam Małysz po przejechaniu odcinka specjalnego, mając przed sobą jeszcze 300 km dojazdówki.
źródło: inf. prasowa
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
Zasłużony odpoczynek ORLEN Team na Dakarze, ogromna determinacja Małysza
Podobne: Zasłużony odpoczynek ORLEN Team na Dakarze, ogromna determinacja Małysza



Podobne galerie: Zasłużony odpoczynek ORLEN Team na Dakarze, ogromna determinacja Małysza



Najczęściej czytane w tym miesiącu
Tapety na pulpit
Newsletter
Galerie zdjęć