Kurz w Rajdzie Australii - kierowcy naciskają na organizatorów

Nieoczekiwanie w Rajdzie Australii jeszcze przed rozpoczęciem właściwej rywalizacji pojawił się poważny problem. Kierowcy wnioskują o powiększenie odstępów czasowych między startem kolejnych aut o dodatkową minutę - z dwóch do trzech. Organizatorzy twierdzą jednak, że jest to niemożliwe i wymagałoby to skasowania z programu imprezy edycji historycznej rajdu. Kris Meeke wygrał odcinek kwalifikacyjny i będzie jako pierwszy wybierać pozycję na starcie. Wybór może być w takiej sytuacji bardzo trudny: kierowca Citroena na pewno nie będzie chciał odkurzać trasy, ale dalsza pozycja będzie się wiązać z jazdą w tumanach kurzu: "Ta sprawa nie ma nic wspólnego z komercją czy czymś podobnym - chodzi tylko o bezpieczeństwo. Musimy mieć 3-minutowe odstępy, ryzykujemy naszym życiem. Nie tylko naszym - również życiem widzów." "Jeśli pojawi się deszcz, to nie będzie problemu. Na razie jednak jest trudno. Nie chodzi o sam kurz - chodzi też o słońce, które przebija się przez drzewa i tworzy coś w rodzaju ściany, przez którą nic nie widzisz. Jeśli pojawią się chmury, to będzie lepiej, bo będzie też więcej wiatru." - dodawał Mads Ostberg. "Jeśli zachowamy 2-minutowe odstępy, to będzie bardzo ciężko." Organizatorzy rozważają co prawda zmianę odstępów, ale przyznają, że może to kosztować odwołanie jednej z imprez towarzyszących: "Mamy tylko ograniczony czas na przejazd drogami publicznymi. Kiedy ten czas się skończy, drogi muszą być oddane do użytku innym. Takie są przepisy. Jeśli samochody WRC będą mieć 3 minuty odstępu, wtedy stracimy jedną z towarzyszących imprez. Pamiętajmy o tym, że to również imprezy towarzyszące pomagają Australii stać się rundą, która dobrze funkcjonuje pod względem finansowym."