Rajdy » Adam Małysz i Rafał Marton w goglach do celu

Team Adam Małysz/Rafał Marton dachował na drugim odcinku specjalnym w drugim dniu Rajdu GyulaiVárfürdöCupa.Samochód teamu dzięki pomocy kibiców udało się postawić na koła i Mitsubishi wróciłona trasę rajdu. Po pełnym emocji dniu walki, pomimo trudności i bez przedniej szyby załoga dojechała z 10. czasem na metę. Strata do lidera rajdu wynosi 14 min 33 s.
Rywalizacja w rozgrywanym na Węgrzech rajdzie GyulaiVárfürdöCup przekroczyła półmetek. Tempo sobotniej rywalizacji ponownie nadawali Węgrzy. Liderem rajdu nadal pozostaje FAZEKAS Károly - Albert HORN (BMW X5), tuż za nimi, tylko z 9 sekundową stratą uplasował się Miroslav Zapletal i Maciek Marton(H3 EVO). Trzeci czas utrzymał Balázs SZALAY i László BUNKOCZI (Chevrolet Blazer).
Na sobotę przygotowano nieco ponad 160 km ścigania, podzielonych na 5 OS-ów. Rywalizacja Polaków, którzy w rajdzie startują po punkty do klasyfikacji FIA CEZ Cross-Country Trophy rozpoczęła się pomyślnie - na pierwszym OS-ie załoga miała niezłe tempo. Niestety na drugim odcinku specjalnym team Adam Małysz/Rafał Marton zaliczył dachowanie po zbyt głębokim najechaniu na bandę. Uruchomienie samochodu zajęło sporo czasu, co przełożyło się niestety na wynik.
O okolicznościach i konsekwencjach wypadku powiedział pilot Rafał Marton: Na drugim dzisiejszym OS-ie przytrafiła nam się przygoda - mieliśmy „dacha” na ciasnym lewym zakręcie. Na szczęście było to w miejscu, gdzie stało dużo kibiców, którzy podbiegli i postawili nas na koła. Niestety podczas dachowania urwał się zewnętrzny wyłącznik prądu i nie mogliśmy uruchomić auta. Zanim doszliśmy do tego co się stało i udało się usunąć usterkę upłynęło około 10 min. Dalej jechaliśmy z pękniętą szybą i połamanymi drzwiami, które musiałem trzymać jedną ręką, przez co najmniej 20 km., Do mety, poruszaliśmy się już bardzo wolno. Przed trzecim OS-em nie udało się usunąć wszystkich uszkodzeń, mieliśmy m.in. ograniczoną widoczność i oczywiście - gorsze tempo. Ostatnie dwa odcinki jechaliśmy już po serwisie. Co prawda nie mieliśmy przedniej szyby, ale jechaliśmy w goglach, dzięki czemu mogliśmy już powrócić do walki z czołowymi zawodnikami.
Na niedzielnych 110 km OS-ów będziemy zatem świadkami pięknej walki wśród Węgrów. Załoga Małysz/Martonco prawda nie liczy się już w rywalizacji o czołowe lokaty, ale będzie starała się maksymalnie poprawić swoją pozycję.
O okolicznościach i konsekwencjach wypadku powiedział pilot Rafał Marton: Na drugim dzisiejszym OS-ie przytrafiła nam się przygoda - mieliśmy „dacha” na ciasnym lewym zakręcie. Na szczęście było to w miejscu, gdzie stało dużo kibiców, którzy podbiegli i postawili nas na koła. Niestety podczas dachowania urwał się zewnętrzny wyłącznik prądu i nie mogliśmy uruchomić auta. Zanim doszliśmy do tego co się stało i udało się usunąć usterkę upłynęło około 10 min. Dalej jechaliśmy z pękniętą szybą i połamanymi drzwiami, które musiałem trzymać jedną ręką, przez co najmniej 20 km., Do mety, poruszaliśmy się już bardzo wolno. Przed trzecim OS-em nie udało się usunąć wszystkich uszkodzeń, mieliśmy m.in. ograniczoną widoczność i oczywiście - gorsze tempo. Ostatnie dwa odcinki jechaliśmy już po serwisie. Co prawda nie mieliśmy przedniej szyby, ale jechaliśmy w goglach, dzięki czemu mogliśmy już powrócić do walki z czołowymi zawodnikami.
źródło: informacja prasowa
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
Adam Małysz i Rafał Marton w goglach do celu
Podobne: Adam Małysz i Rafał Marton w goglach do celu


Podobne galerie: Adam Małysz i Rafał Marton w goglach do celu

.jpg)
Najczęściej czytane w tym miesiącu
Tapety na pulpit
Galerie zdjęć
Newsletter