Rajdy  »  Robert Szustkowski: Jutrzejszy etap da nam w kość...
R-SIXTEAM

Robert Szustkowski: Jutrzejszy etap da nam w kość...

2010-01-14 - Ł. Łuniewski     Tagi: Rajd Dakar, Baran, 4x4, Szustowski
Morderczy maraton, zbiera swoje żniwo, już tyko 198 maszyn uczestniczy w zmaganiach rajdu Dakar 2010. O zwycięstwo i upragnioną metę w Buenos, walczy niespełna 93 motocyklistów, 14 kierowców quadów, 60 załóg samochodowych i 31 ciężarówek. 11 odsłona tegorocznego rajdu Dakar prowadziła z Santiago do San Juan, a trasa liczyła łącznie 434 km, z czego 220 km przypadło na odcinek specjalny. Dziś rajdowcy pożegnali Chile i powrócili na teren Argentyny. Ponownie musieli zmierzyć się z potężnymi górami, sięgającymi wysokości nawet 3500 m n.p.m. Pierwsze 100 kilometrów oesu to trasa szybka i stosunkowo wąska, na której niezwykle trudno było wyprzedzać. Później z wysokości 2000 m n.p.m. kierowcy powrócili na tereny równinne. Najtrudniejszym fragmentem etapu był ok. 20-kilometrowy zjazd, gdzie nie lada testowi, poddane zostały wymęczone hamulce pojazdów. Wjazd do Argentyny, Robert Szustkowski i Jarek Kazberuk odnotowali awansem o jedną pozycję w klasyfikacji generalnej. Dzisiejszy etap załoga R-SIXTEAM pokonała z 41. czasem tracąc do lidera 1 godz. 22 min. 18 sek. W tabeli końcowej plasują się obecnie na 40. pozycji.

Jarek Kazberuk:
Skończyła się pustynia Atacama, jesteśmy w Argentynie, więc od razu pojawiły się krzaki, i nie ma już odcinków całkowicie pustynnych. Dzisiaj było dosyć szybko, kilka pułapek na trasie, miejscami piasek typu fesh-fesh, podróż w rzece, w wyschniętym korycie rzeki i w dużej mierze po kamieniach, także teren bardzo urozmaicony. Raz wjechaliśmy na kamień i oberwaliśmy kawałek płyty podtrzymującej podwozie, na szczęście nie miało to większego wpływu na dalszą jazdę. Robert Szustkowski: Dobrze, że jesteśmy już na mecie, czuję że jutrzejszy odcinek da nam wszystkim w kość. To będzie najdłuższy etap rajdu, liczący prawie 800 km, niezwykle wyczerpujący z długimi dojazdówkami, będzie też sporo piachu, „hopek” i innych atrakcji. Szczerze mówiąc, myślami jesteśmy już trochę w Buenos, mamy dylemat z Jarkiem czy „docisnąć” trochę przed końcem, czy starać się bezpiecznie dojechać do mety. Szkoda, by było pożegnać się z rajdem, praktycznie na finiszu - dodaje debiutujący w rajdzie Robert Szustkowski.
Ubiegłoroczny zdobywca Pucharu Świata, Guerlain Chicherit (BMW) jako pierwszy dotarł dziś do mety w San Juan. Czterokrotny mistrz świata w narciarskim stylu wolnym, wyprzedził o pół minuty Orlando Terranovę (Mitsubishi). Kolejne 9 sekund stracił trzeci w wynikach etapu, Giniel de Villiers (Volkswagen). Niespodzianką jest brak faworytów rajdu w czołówce dzisiejszego etapu. Atmosferę podgrzewa czwarta lokata Nassera Al-Attiyaha, który o ponad 5 i pół minuty wyprzedził swego kolegę z zespołu, a zarazem lidera rajdu - Carlosa Sainza. Sainz jechał z uszkodzonym dachem - bez wlotu powietrza - i na 148 kilometrze przegrywał już o 5 minut z al-Attiyahem. Przewaga Sainza w łącznej klasyfikacji zmalała już tylko do 4.28. Do mety w Buenos zostały trzy etapy i wygląda na to, że rywalizacja, między kierowcami z teamu Volkswagena, będzie trwała do ostatnich kilometrów.

Bez większych niespodzianek za to w kategorii ciężarówek. Triumfatorem etapu został Firdaus Kabirow, ubiegłoroczny zwycięzca Dakaru, który był dzisiaj lepszy o 32 sek. od lidera rajdu, Władimira Czagina. Joseph Adua ponownie finiszował za dwoma Kamazami. Klasyfikacja generalna pozostała bez zmian. Polska waga ciężka, czyli Grzegorz Baran/Rafał Marton/Paweł Zborowski pokonała etap do San Juan na 21. miejscu i awansowała w klasyfikacji generalnej na 21. pozycję. Gdyby nie kłopoty z kołem polska ciężarówka miała dziś szanse awansu na 15 pozycję.

Rafał Marton:
Mieliśmy dzisiaj pecha, jak to trzynastego, dobrze że nie jest to piątek. Dzisiejszy odcinek był dosyć trudny, ale szło nam całkiem nieźle, na poszczególnych punktach kontrolnych, zajmowaliśmy miejsca w okolicach 14, 15 i była szansa na awans w klasyfikacji generalnej. Niestety na około 20 km przed metą w wyschniętym korycie rzeki, zahaczyliśmy o duży kamień i złapaliśmy gumę w tylnej prawej oponie. Strasznie ciężko było ją zdjąć, zajęło nam to sporo czasu, straciliśmy około 45 min. na wymianę. W dodatku to był nasz ostatni zapas, więc jechaliśmy już ostrożnie, w tym kamienistym terenie, aby uniknąć kolejnych przygód.

Grzegorz Baran:
Jesteśmy na mecie i od razu zabieramy się za robotę, jutro przed nami bardzo ciężki i długi etap, musimy przejrzeć dokładnie MANA. W dodatku wymieniliśmy na trasie ostatnią oponę i nie mamy już zapasowej. Postaramy się odkupić od jakiegoś serwisu, bo bez zapasu możemy mieć spore kłopoty, a przed nami jeszcze trzy długie etapy.



źródło: informacja prasowa

Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Robert Szustkowski: Jutrzejszy etap da nam w kość...