Rajdy  »  Rafał Marton: Pozbawiliśmy wioskę prądu...
R-SIXTEAM

Rafał Marton: Pozbawiliśmy wioskę prądu...

2010-01-13 - Ł. Łuniewski     Tagi: Rajd Dakar, Baran, 4x4, Szustowski
Dzisiaj czekał na zawodników długi, bo aż 586-kilometrowy etap, z czego 238 km liczył odcinek specjalny. Pierwszy etap, po wyjeździe z pustyni Atacama, najbardziej niedostępnego miejsca na ziemi, prowadził przede wszystkim przez pokryte bujną roślinnością wzgórza. Od tego momentu teren zrobił się bardziej kręty, i trudny nawigacyjnie, każdy błąd mógł kosztować zawodników wiele minut lub nawet godzin straty. Trasa okazała się bardzo techniczna, podczas której piloci musieli się bardzo mocno koncentrować. Zespół R-SIXTEAM, w dobrych nastrojach wystartował do dzisiejszego odcinka. Przed zawodnikami ostatnie pięć etapów, i upragniona meta w Buenos. Jak zgodnie stwierdzili, z optymizmem patrzą w przyszłość, bo po pustynnych etapach, gorzej już chyba być nie może. W dobrych nastrojach, cali i zdrowi, poza drobnymi kontuzjami, które w tych warunkach, wydaja się drobnostką, wyruszyli na trasę. Mimo, iż nie dysponują sprzętem z górnej półki, są zadowoleni ze swych maszyn, bo jak dotychczas pozwalają im jechać dalej. Dziesiąty etap z La Serena do Santiago, ostatnia polska załoga samochodowa w rajdzie Dakar, czyli Robert Szustkowski i Jarosław Kazberuk pokonała z 56. czasem, i zajmuje obecnie 41. pozycję w klasyfikacji generalnej. Ich teamowi koledzy - Grzegorz Baran/Rafał Marton/Paweł Zborowski dzisiejsze zmagania zwieńczyli 24.pozycją. W tabeli końcowej plasują się na 22. miejscu. Teraz już miało być tylko lepiej... ale jak wiadomo Dakar to Dakar i obie załogi nie uniknęły dzisiaj problemów na trasie.

Robert Szustkowski:
Doświadczenie pokazuje, że w tym rajdzie niczego nie można być pewnym, i mimo że wydawałoby się, że najgorsze już za nami, to właśnie dziś mieliśmy najwięcej kłopotów. W dodatku, podczas jednego z ostatnich etapów, doznałem kontuzji kostki, spory kamień uderzył mnie w nogę, skończyło się na paru szwach, ale kostka mocno boli, więc staramy się jechać na zmianę z Jarkiem. Dzisiejszy etap liczył prawie 600 km, odczuwałem więc podczas jazdy spory dyskomfort. Najważniejsze, ze jesteśmy na mecie, mimo, że do końca już, a właściwie, aż cztery etapy, potwierdza się zasada, że trzeba być skoncentrowanym do samego końca. Zwycięzcy są na mecie, i my też chcemy tam być.

Jarosław Kazberuk: Dzisiaj nie ominęły nas kłopoty, sporo problemów przysporzyła nam skrzynia biegów. Wyglądało to bardzo groźnie, ale na szczęście udało się nam opanować sytuację. Jechaliśmy dosyć płynnie, kiedy na pierwszym biegu zablokowała się skrzynia w Pajero. Musieliśmy się zatrzymać i spróbować usunąć awarię. Straciliśmy sporo czasu, wszystko trzeba było rozkręcić i naprawa zajęła nam grubo ponad 40 min. Na szczęście się udało, bo już mieliśmy wizję, kontynuacji jazdy na pierwszym biegu... Etap był trudny technicznie, trudna nawigacja, sporo alternatywnych dróg. Uniknęliśmy większych kłopotów, i nie błądziliśmy na trasie. Najważniejsze, że jesteśmy na mecie. Wbrew pozorom ostatnie odcinki są bardzo trudne, spada koncentracja i łatwo o błąd. W Dakarze do końca trzeba być skoncentrowanym na sto procent, pokazuje to przykład Sainza, który w zeszłym roku, praktycznie tuż przed metą, zakończył rywalizację.

Grzegorz Baran: Wyjechaliśmy z piekła, odetchnęliśmy z ulgą, że Atacama już za nami, ale mimo wszystko nie udało się nam uniknąć kłopotów na dzisiejszym etapie. Pękł nam przewód powietrza od układu hamulcowego, i straciliśmy ciśnienie hamulców w górach. Musieliśmy się zatrzymać, na szczęście szybko udało mi się zlokalizować usterkę, i w miarę sprawnie usunąć awarię. Straciliśmy co prawda trochę czasu, ale jedziemy dalej i to najważniejsze. Na biwaku przejrzymy jeszcze dokładnie MANA, żeby sprawdzić czy wszystko jest w porządku.

Rafal Marton:
Dzisiaj mieliśmy naprawdę sporo przygód, w jednej ze wsi w górach, zjeżdżaliśmy na pełnej prędkości z wysokiego wzgórza, i okazało się, że najprawdopodobniej jakiś samochód przed nami, musiał uszkodzić linię energetyczną. Nagle zorientowaliśmy się, że na wysokości naszej szyby wisi kabel energetyczny. Nie sposób było się zatrzymać, także obawiam się, że pozbawiliśmy chyba jakąś wioskę prądu... No cóż, nie było wyjścia, pojechaliśmy dalej. Jesteśmy na mecie, czeka nas jeszcze dojazdówka na biwak. Jedziemy swoim tempem, auto jest sprawnie, czujemy się dobrze, generalnie jest ok. - dodaje pilot R-SIXTEAM. W kategorii samochodów lider klasyfikacji generalnej w końcu okazał się najszybszy. Carlos Sainz, po raz pierwszy odniósł etapowe zwycięstwo w tegorocznym rajdzie, wyprzedzając o 28 sek. Stephana Peterhansela i ponad minutę Marka Millera. To jego szesnasta etapowa wygrana w Dakarze. Nasser Al-Attiyah po wczorajszym sukcesie, w dniu dzisiejszym finiszował dopiero na czwartej pozycji. Mimo gorszej dyspozycji Katarczyka, klasyfikacja generalna pozostała bez zmian, a pierwsza trójka niezmiennie należy do Volkswagena.
W wadze ciężkiej Vladimir Chagin został nowym rekordzistą Dakaru w liczbie etapowych zwycięstw. Na swym koncie ma już 55 triumfów, w czym prześcignął właśnie Stephane’a Peterhansela. Rosjanin wygrał dziś już swój ósmy oes w tegorocznym rajdzie (na dziesięć rozegranych), wyprzedzając o 1 min 24 sek. swojego teamowego kolegę Firdausa Kabirova i o 1 min 38 sek. Josepha Adua. W klasyfikacji łącznej bez niespodzianek - czołowe lokaty należą do zespołu Kamaza.



źródło: informacja prasowa

Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Rafał Marton: Pozbawiliśmy wioskę prądu...