Petter Solberg poszkodowany. SupeRally do poprawki?

Rajd Argentyny obnażył wady regulaminu obowiązującego w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Sebastien Loeb otwarcie skrytykował regulacje dotyczące okoliczności stosowania różnych opon Pirelli i ich docinania.

Ale Rajd Argentyny pokazał także jak niedoskonały jest system SupeRally, który (przypomnijmy) umożliwia kontynuację rywalizacji załodze, która wycofała się z powodu awarii lub wypadku, kosztem otrzymania za każdy nieukończony odcinek czasu jego zwycięży plus 5 minut. Afera wzięła się od incydentu na OS19. Petter Solberg, mając już za sobą prawie 90% dystansu musiał się wycofać po awarii elektryki. Zgodnie z tegoroczną modyfikacją SupeRally, jeśli do wypadku lub awarii dojdzie ostatniego dnia rajdu załoga nie jest w ogóle klasyfikowana. Tak było w tym przypadku.

W Norwegii zawrzało, gdy kibice i obserwatorzy zobaczyli wynik uzyskany na mecie przez P-G Anderssona z konkurencyjnego obozu Suzuki. Pierwszego dnia Szwed nie dotarł nawet na OS-1 i do końca dnia pełnił rolę kibica. Na trasę wrócił w sobotę. W połowie dnia uszkodził zawieszenie SX4 WRC i ponownie się wycofał. "Spacerkiem" przejechał ostatni etap, znacznie łatwiejszy od morderczego piątku i soboty. Jaki więc był wynik na mecie młodego Szweda? Odległe 24. miejsce, gigantyczna strata liczona już nie w minutach, a w godzinach (+1h12min32s), ale ponieważ metę osiągnęło tylko ośmiu kierowców fabrycznych, Andersson siłą rzeczy zdobył 1 punkt dla Suzuki przejeżdżając zaledwie 7 z 21 odcinków specjalnych.

Petter Solberg bezbłędnie przejechał 18 OS-ów i jeszcze pół, a z Argentyny wrócił z niczym. Co sądzi o tym kierowca - nie wiemy. Nie udzielił żadnego wywiadu po rajdzie i nie rozmawiał nawet z rzecznikiem prasowym Subaru.