
Maciej Lubiak i Przemek Zawada, którzy w 47. Rajdzie Barbórki Warszawskiej pojechali Mitsubishi Lancer Evo IX, ukończyli rajd na 16. miejscu.
Powróciliśmy do Mitsubishi po roku - mówi Maciek Lubiak. Po śliskich i wymagających trasach Rajdu Barbórki jechało się nam rewelacyjnie, szczególnie autem czteronapędowym. Zapowiadało się, że będą trudne warunki na drodze, jednak nie było tak źle i warunki sprzyjały ściganiu. Niestety już na samym początku, na „dojazdówce" do pierwszego odcinka mieliśmy problem z zawieszeniem. Pękł jeden z elementów amortyzatora. Potem pojawiły się problemy z wypadającym drugim biegiem i ze ślizgającym się sprzęgłem, co nie pozwalało na jazdę na 100%. Bardzo żałuję! Nie mając szans na walkę o zwycięstwo po tylu awariach, na samym odcinku Karowa pojechaliśmy widowiskowo. Przecież tam liczy się show dla naszych kibiców. To moja pierwsza "Barbórka", więc wspomnienia mam niezapomniane - mówi Przemek Zawada. Zarówno te miłe, przyprawiające o „gęsią skórkę" (przejazd ulicą Karową wśród tłumu kibiców), jak i te mniej przyjemne (kłopotliwa współpraca z trzecim członkiem zespołu - naszym Lancerem). Mam więc nadzieję, iż w przyszłym roku pojawimy się w Warszawie po to, by walczyć o podium, jednocześnie ciesząc oczy kibiców naszymi przejazdami. Nasz start nie doszedłby oczywiście do skutku bez zaangażowania ze strony sponsora - sieci restauracji Burger King. Wielkie dzięki! Strefa serwisowa Burger King Rally Team przy Karowej, tuż przed ostatnim odcinkiem Rajdu, pękała w szwach.
Dziękujemy wszystkim fanom, który nas odwiedzili i kibicowali nam podczas całego rajdu - mówi Maciek Lubiak. Cieszymy się, że mieliśmy okazję poznać część z nich osobiście i porozmawiać z nimi.
Powróciliśmy do Mitsubishi po roku - mówi Maciek Lubiak. Po śliskich i wymagających trasach Rajdu Barbórki jechało się nam rewelacyjnie, szczególnie autem czteronapędowym. Zapowiadało się, że będą trudne warunki na drodze, jednak nie było tak źle i warunki sprzyjały ściganiu. Niestety już na samym początku, na „dojazdówce" do pierwszego odcinka mieliśmy problem z zawieszeniem. Pękł jeden z elementów amortyzatora. Potem pojawiły się problemy z wypadającym drugim biegiem i ze ślizgającym się sprzęgłem, co nie pozwalało na jazdę na 100%. Bardzo żałuję! Nie mając szans na walkę o zwycięstwo po tylu awariach, na samym odcinku Karowa pojechaliśmy widowiskowo. Przecież tam liczy się show dla naszych kibiców. To moja pierwsza "Barbórka", więc wspomnienia mam niezapomniane - mówi Przemek Zawada. Zarówno te miłe, przyprawiające o „gęsią skórkę" (przejazd ulicą Karową wśród tłumu kibiców), jak i te mniej przyjemne (kłopotliwa współpraca z trzecim członkiem zespołu - naszym Lancerem). Mam więc nadzieję, iż w przyszłym roku pojawimy się w Warszawie po to, by walczyć o podium, jednocześnie ciesząc oczy kibiców naszymi przejazdami. Nasz start nie doszedłby oczywiście do skutku bez zaangażowania ze strony sponsora - sieci restauracji Burger King. Wielkie dzięki! Strefa serwisowa Burger King Rally Team przy Karowej, tuż przed ostatnim odcinkiem Rajdu, pękała w szwach.
Dziękujemy wszystkim fanom, który nas odwiedzili i kibicowali nam podczas całego rajdu - mówi Maciek Lubiak. Cieszymy się, że mieliśmy okazję poznać część z nich osobiście i porozmawiać z nimi.
źródło: informacja prasowa
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
Lubiak na mecie Barbórki
Podobne: Lubiak na mecie Barbórki



Podobne galerie: Lubiak na mecie Barbórki



Najczęściej czytane w tym miesiącu
Tapety na pulpit
Galerie zdjęć
Newsletter