Rajdy  »  Mistrzostwa Polski  »  Aktualności  »  Kibic w rajdówce na oesie
Rajd Świdnicki

Kibic w rajdówce na oesie

2012-04-21 - Ł. Łuniewski     Tagi: Rajd Świdnicki, Wywiady, RSMP
Z przygodami zakończyli zmagania pierwszego dnia Rajdu Świdnickiego kierowcy rywalizujący w Castrol Edge Fiesta Trophy, którzy musieli zmagać się także z kibicami w rajdówkach i mocno przyciagajacym rowem, w którym znalazły się cztery załogi.

Radek Typa: Jestem zawiedzony, że nie padało. Miałem frajdę z tego odcinka, gdzie padał deszcz i miałem wtedy możliwość powalczenia w klasie 6 z Grycem. Na slickach nie ma takiej możliwości, tym bardziej w tych warunkach. Ale tak na prawdę skupiam się na pucharze, bo to jest mój priorytet. Mam wypracowaną przewagę i zrobię wszystko, aby to utrzymać. Nie podejmuję ryzyka, więc wszystko zgodnie z zalożeniami. Aleksander Jaroszewicz: Bardzo ciężki dzień, bardzo trudne warunki na trasie. Cieszymy się, że udało nam się dojechać do mety, myślę że z dobrym wynikiem. Chcielibyśmy powtorzyc to jutro. Mieliśmy małe problemy z samochodem. Po pierwszej pętli nie mogliśmy odpalić. Okazało się, że padł nam rozrusznik. Naprawiamy to teraz. Auto na jutro powinno być sprawne. Jest super walka w pucharze. Fajnie, że takie coś powstało. Bardzo podoba mi się, że dojeżdżam na metę i są niewielkie różnice. Wszyscy mają takie same auta i liczą się umiejętności zawodników. Wczoraj na prologu było to najbardziej widać, gdzie dwoch zawodników przyjechalo z takim samym czasem. My byliśmy jedną dziesiątą sekundy za nimi.

Hubert Ptaszek: Niecały dzień niestety. Znowu przytrafiła nam się mała akcja. Na pierwszym odcinku drugiej pętli auto nie skręciło, poszliśmy do rowu. W sumie do Rzecki, ale zatrzymaliśmy się przed nią i spotkaliśmy tam dwóch naszych kolegów, czyli Liska i Chwista. Jakoś ominąłem te auta, ale Tomaszczyk nadjechał i wbił się do nas. W tym samym miejscu leżały cztery auta, na szczęście nie kołach. U mnie zbiła się tylko szyba i wyjechać się nie dało. Auto wyciągają dźwigiem.
Rafał Stalmach: Spotkała nas taka przygoda, której nigdy nie mieliśmy. Wsiadł nam do auta kibic z którym nie było kontaktu. Wypadliśmy z drogi w bagno i nie mogliśmy dojść do niego. Urwał klamkę od wewnątrz i nie mógł wyjść. Normalnie kabaret. Nie powinniśmy dalej jechać, ale jak zobaczyliśmy, że kibice bardzo nas dopingują i wyciągnęli nas to pojechaliśmy dalej. Taktycznie powinniśmy tam zostać i mielibyśmy mniejszą stratę. Stwierdziliśmy, że i tak jesteśmy w czarnej... Jest OK. Jesteśmy pierwsi od końca (śmiech). auto jest całe. Udało sie trochę na farcie, to nie jest moja zasługa. wszystko w porządku.



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Kibic w rajdówce na oesie