Rajdy  »  Dakar 2010 - Hołowczyc bez napędu, Przygoński z wywrotką
Krzysztof Hołowczyc (orlenteam.pl)

Dakar 2010 - Hołowczyc bez napędu, Przygoński z wywrotką

2010-01-03 - Ł. Łuniewski     Tagi: Hołowczyc, Rajd Dakar, Czachor, Dąbrowski, Przygoński
Drugi odcinek Rajdu Dakar prowadzący z Cordoby do La Riochy nie układał się po myśli zawodników ORLEN Team. Jakub Przygoński i Krzysztof Hołowczyc wypadli z czołowej dziesiątki i są obecnie na 12. miejscach w klasyfikacji generalnej. Ale nie tracą dobrego humoru i obiecują walkę na kolejnych etapach, podobnie jak Jacek Czachor i Marek Dąbrowski.
Hołowczyc od początku etapu miał problemy z samochodem. Nie mógł w pełni skręcać, bo zawieszenie nie pracowało tak, jak powinno. Gdy już wróciło do normy, odłączył się przedni napęd. Mimo tych przygód do mety dotarł na bardzo dobrej 13. pozycji. Pokazał, że nawet w trudnych warunkach daje sobie radę. Do dziesiątego zawodnika w klasyfikacji generalnej traci tylko dwie minuty i zrobi wszystko, by wrócić na wyższą pozycję. Nasi motocykliści mieli spore problemy w deszczu. Przygoński i Dąbrowski przewrócili się. Na szczęście skończyło się tylko na otarciach skóry, porwanych kombinezonach i pokrzywionych motocyklach, które mechanicy szybko doprowadzili do porządku. Kości naszych zawodników ocalały. Najbardziej doświadczony z nich Jacek Czachor przewiduje, że dopiero na pustyni zacznie się prawdziwe ściganie i kilkuminutowe straty nie będą mieć żadnego znaczenia.
Trzeci etap już będzie namiastką pustynnych odcinków. Większość trasy będzie prowadzić po piachu, uczestników rajdu czekają też wydmy. W regionie Fiambali, gdzie przewidziano finisz, trzeba uważać na burze piaskowe, które tam nie są rzadkością.

Krzysztof Hołowczyc: To miał być etap dla mnie, dużo mgły, bałaganu, bardzo ślisko, ale na początku mieliśmy kłopoty z zawieszeniem. Samochód był bardzo sztywny. Nie mogłem skręcać, gdy dochodziłem do nawrotu, pchało mnie przodem. Nie chciałem szarżować, zwłaszcza, jak zobaczyłem Romę leżącego na boku. Jechaliśmy bardzo wolno. Kiedy zrobiło się sucho, dodaliśmy gazu i wskoczyliśmy na ósmą pozycję. Wówczas, jakieś 110 km przed metą, odkręciła się nakrętka i odłączył się przedni napęd. Spadła flansza i przedni wał leżał na płycie. Auto jechało cały czas bokiem, parę razy myślałem, że tył mnie wyprzedzi, ale kontrolowałem sytuację i straty są bardzo małe. Myślałem, że to będzie około pół godziny, a straciliśmy jakieś osiem-dziesięć minut.

Jakub Przygoński: Zaczynaliśmy w strasznym deszczu i mgle. Na dwudziestym kilometrze, przy dużej prędkości, około 70 km/h, upadłem na zakręcie. Na szczęście motocykl trochę ucierpiał, ale dało się nim dalej jechać. Trochę się poobijałem, najważniejsze jednak, że jestem na mecie. Wielu motocyklistów miało wywrotki. Czterech zawodników za mną kończyło bez daszków na kaskach, czyli każdy z nich musiał gdzieś leżeć. To znaczy, że odcinek był bardzo ciężki.

Jacek Czachor: To był trudny i niebezpieczny etap, mieliśmy bardzo dużo zakrętów, z których się wypadało przy zbyt dużej prędkości. Było bardzo ślisko i trzeba było uważać. Przez pierwsze 150 kilometrów padało i była mgła. Przez to, że nie było widoczności, jechało się 80-90 km/h. Trzeba było bronić się przed wypadnięciem z trasy. Niektórzy zawodnicy mieli wywrotki. Etap bez nawigacji, cały czas w zamkniętych drogach. Raz jednak wybrałem złą trasę, wjechałem w kamienie i trawę. Straciłem trzy, cztery minuty i mam nauczkę, żeby pilnować drogi. Widziałem, że etap jest niebezpieczny, dlatego jechałem spokojnie i nie miałem żadnej wywrotki. Te dwa etapy były typowo wyścigowe. Jeszcze nie wjechaliśmy na prawdziwą pustynię. Tam będą znacznie dłuższe etapy i straty kilkuminutowe nie mają żadnego znaczenia.

Marek Dąbrowski: Jechało mi się fatalnie, chyba w tym samym miejscu co większość zawodników wywróciłem się. Nie jestem jeszcze przygotowany na takie wywrotki. Źle się po tym czułem, jechałem wolno. Dodatkowo motocykl mi przerywał przez większość odcinka, albo jechał na pełnym gazie, albo w ogóle, więc moja jazda była szarpana. Pod koniec odcinka, gdy zrobiło się parno, chyba odparowała woda i motocykl zaczął jechać. Ale dopiero ostatnie dwadzieścia kilometrów.



źródło: dakar.orlenteam.pl

Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
1

Komentarze do:

Dakar 2010 - Hołowczyc bez napędu, Przygoński z wywrotką

Dakar 2010 - Hołowczyc bez napędu, Przygoński z wywrotką
Manganian 2010-01-04 00:27
Po dużych problemach Hołka i tak mała strata. Oby dalej obyło się bez problemów.
Podobne: Dakar 2010 - Hołowczyc bez napędu, Przygoński z wywrotką
Podobne galerie: Dakar 2010 - Hołowczyc bez napędu, Przygoński z wywrotką
Najczęściej czytane w tym miesiącu
Tapety na pulpit