Rajdy  »  Dakar 2010 - Fortin kontuzjowany, Orlen Team po ósmym etapie
Krzysztof Hołowczyc (orlenteam.pl)

Dakar 2010 - Fortin kontuzjowany, Orlen Team po ósmym etapie

2010-01-10 - Ł. Łuniewski     Tagi: Hołowczyc, Rajd Dakar, 4x4, Czachor, Dąbrowski, Przygoński
Dzień przerwy w Rajdzie Dakar nie zaszkodził zawodnikom ORLEN Team. Wręcz przeciwnie. Po raz kolejny Jakub Przygoński i Krzysztof Hołowczyc uplasowali w czołowej dziesiątce. Szybko jechali również Jacek Czachor i Marek Dąbrowski.

To był bardzo trudny dzień. Cały etap liczył 568 km, a odcinek specjalny aż 472 km. Wiele kilometrów wiodło kamienistymi drogami, co było mordercze zwłaszcza dla motocyklistów. Pod koniec odcinka pojawiły się piaszczyste wydmy. Na niech najlepiej czuł się Jakub Przygoński, który finiszował ósmy i w klasyfikacji generalnej jest już 11. Dzisiejszy etap na 19. miejscu zakończył Jacek Czachor i jest 16. A Marek Dąbrowski był 32. i obecnie plasuje się na 40. pozycji. Wśród kierowców samochodów równym tempem etap pokonał Krzysztof Hołowczyc. Na wszystkich pomiarach czas plasował się w pierwszej dziesiątce i na metę przyjechał jako dziewiąty - mimo że kłopoty miał jego pilot - a w klasyfikacji generalnej nadal jest szósty.

Krzysztof Hołowczyc:
Jechało się ciężko. Bardzo trudny OS. Nie wiem, dlaczego organizatorzy upierają się, byśmy jeździli dnami rzek. Pod koniec wylądowaliśmy bardzo źle. Uderzyliśmy trochę dołem i mój pilot Jean-Marc Fortin zesztywniał na chwilę i to był wielki problem, bo się przestraszyliśmy, że jest to coś poważnego. Prosił, bym jechał wolno. Wręcz stanęliśmy. Trochę się rozruszał, spuściliśmy powietrze, bo było blisko wydm i pojechaliśmy dalej. Końcówka już bardzo spokojna. Trzeba powoli patrzeć, gdzie jest koniec rajdu. My się bronimy, a nie atakujemy. Jakub Przygoński: Znowu mieliśmy bardzo szybki odcinek. Walczę o pierwszą dziesiątkę, ale mam mocnych rywali. Po trochu odrabiam do nich straty. To był trudny etap, bo jechaliśmy po wielkich kamieniach. Jak w trialu. Niełatwo pokonuje się je na motocyklu, zwłaszcza ciężkim. Mój waży 180 kilogramów. Gdy się chce jechać bardzo szybko, robi się to niebezpieczne. Na koniec były wydmy, które lubię i to mi sprawiło sporo przyjemności. Bardzo wysokie. Nigdzie na świecie nie ma tak wysokich wydm, jak na Atacamie.
Marek Dąbrowski: Cieszę się, że dojechałem do mety, bo jest to pechowe dla mnie miejsce. Kiedyś przyjechałem do Copiapo i na pętli wokół niego miałem najpoważniejszy w mojej karierze wypadek, więc cały czas bojaźliwie podchodzę do tych terenów. Zwłaszcza, że to są pierwsze poważne zawody po kontuzji, jeszcze w tym pechowym miejscu. Niemniej jednak jestem zadowolony. Choć organizator stara się, by ostatnie kilometry odcinków były bardzo trudne i rzeczywiście jest ciężko.

Jacek Czachor: To był długi i trudny etap. Dwieście kilometrów jechało mi się dobrze. Potem wjechaliśmy w duże kamienie. Tam już nie dałem rady jechać tak szybko i trochę straciłem. Potem odżyłem, ale jestem cały obolały. Jestem na swojej pozycji i czekam na błędy rywali, żeby być w piętnastce na koniec. Na razie wyprzedzający mnie zawodnicy są lepsi, ale nie tracę dużo i cały czas jestem w grze. Teraz będą krótsze etapy, może będzie się lepiej jechać.



źródło: dakar.orlenteam.pl

Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Dakar 2010 - Fortin kontuzjowany, Orlen Team po ósmym etapie