Cały Stobart, dwa Suzuki i Latvala skorzystają z SupeRally

Trzy załogi satelickiego zespołu Forda - Stobart VK M-Sport Ford, Jari-Matti Latvala z BP-Ford Abu Dhabi oraz dwa Suzuki SX4 WRC wrócą w niedzielę do rywalizacji w Rajdzie Argentyny dzięki regule SupeRally, według której za każdy nie ukończony odcinek doliczone będą mieć 5 minut. Tylko sześć z czternastu samochodów WRC przejechało na razie całą trasę rajdu. Spośród siedmiu kierowców Focusów WRC, tylko Mikko Hirvonen, który po piątkowym wypadku wspiął się 25. na 6. miejsce, podróżował w sobotę bez problemów.

"Nie spodziewałem się, że odrobimy aż tyle miejsc" przyznaje wciąż lider klasyfikacji mistrzostw. "Ze względu na odległą lokatę, rano ciężko było się zmotywować do szybkiej jazdy, ale po południu wczułem się w samochód i było nawet ciekawie. Plan na jutro to jazda pełnym gazem, bo wszystko jeszcze może się zdarzyć. Może zdobędę więcej punktów niż się spodziewałem po wypadku. Nie chciałbym, żeby Loeb za bardzo nam odjechał w klasyfikacji".

Malcolm Wilson, szef obu teamów oraz prezes firmy M-Sport, która przygotowuje Fordy Focusy WRC do mistrzostw świata, określił sobotę jako najgorszy dzień w historii zespołu Stobart. "Z całą pewnością to był najgorszy dzień w historii teamu Stobart. Wypuszczamy Galliego, bo ma realną szansę na punkty dla zespołu. W sumie wszystkie trzy załogi będą kontynuowały udział w rajdzie dzięki SupeRally. Liczy się każdy kilometr i cenne doświadczenie na tych trasach, ponieważ Rajd Argentyny jest rundą WRC także w przyszłym roku". "Jestem strasznie zawiedziony tym, co się stało" - przyznaje Gigi Galli, który po pożarze samochodu, pożegnał się w sobotę z 4. miejscem. "Mechanicy wykonali ogromną pracę próbując naprawić mój samochód, ale zabrakło nam czasu, mimo to należą się im gratulacje. Wracamy jutro, bo chcę się przejechać najsłynniejszymi oesami w WRC" dodał Galli oczekując na arentyńskie klasyki, słynne OS-y Mina Clavero i El CondorHenning Solberg wycofywał się z Rajdu Argentyny już dwukrotnie. "Musieliśmy zrezygnować, ale przynajmniej dopracowałem notatki i poznałem odcinki, po których wcześniej jechałem tylko dwukrotnie. Wspólnie z zespołem podjęliśmy taką decyzję, aby oszczędzić silnik przed Jordanią. Wracamy do rajdu w niedzielę, bo w programie są dwa odcinki, których w ogóle nie znam".

Matthew Wilson, najwyższej sklasyfikowany kierowca Forda po OS14, rozbił samochód na kolejnej próbie. "To był jeden z tych dni, kiedy naprawdę łapiesz doła. Rano uderzyliśmy w ogromny kamień, poszła przednia szyba, przestawił się wydech i w środku pojawił się dym. Wszystko udało się naprawić w serwisie przed upływem czasem, ale na OS15 połamaliśmy zawieszenie i musiałem się wycofać".

"Na pierwszym odcinku dnia była taka długa prosta z dużą ilością dołków i hopek" relacjonuje Latvala, który po awarii i poważnym spóźnieniu nie wyjechał na popołudniową pętlę. "Podczas najazdu na szczyt samochód dobił do ziemi płytą pod silnikiem, akurat w miejscu, gdzie na środku leżał gigantyczny kamień. Na mecie otworzyłem maskę, żeby sprawdzić, czy wszystko jest OK".

"Przed startem do kolejnego odcinka znowu musieliśmy się zatrzymać i kiedy próbowałem ponownie odpalić samochód, nic się nie działo. Próbowaliśmy odpalić aut „na pych”, ale płyta musiała uszkodzić rozrusznik. Kiedy zdałem sobie sprawę, że przekroczyliśmy już limit czasu, udało się ruszyć dzięki pomocy kibiców. Nie tylko ja popełniałem błędy, ale po prostu zabrakło nam szczęścia. Oby jutro było go więcej".

Także Suzuki World Rally Team wraca na trasę niedzielnego etapu w pełnym składzie. Obydwaj kierowcy odpadali z rajdu już dwukrotnie. Toni Gardemeister w sobotę zrezygnował, gdy w jego samochodzie przestał funkcjonować układ hydrauliczny, a co za tym idzie dyferencjały, skrzynia biegów i wspomaganie kierownicy. P-G Andersson, miał najpopularniejszą "awarię" tego weekendu - połamał zawieszenie na dużym kamieniu.