Rajdy  »  Mistrzostwa Polski  »  Aktualności  »  Wypowiedzi po Rajdzie Lotos
Bartłomiej Boruta i Sławomir Grabarkiewicz

Wypowiedzi po Rajdzie Lotos

2007-07-30 - Ł. Lach     Tagi:

Wrażenia i opinie zawodników po zakończonym 3. Rajdzie Lotos Baltic Cup. Kto jest zadowolony ze swojego wyniku, a kto zawiedziony? Na którym zawodniku Peugeot 207 S2000 zrobił piorunujące wrażeni i planuje starty tym autem ?
Zapraszmy do lektury. Wkrótce kolejne wypowiedzi...

Bartłomiej Boruta (Renault Clio, 27 miejsce, 1 w A7): Prawda jest taka, że jechaliśmy na rajd z założeniem zdobycia maksymalnej ilości punktów, których potrzebujemy walcząc o wicemistrzostwo w A7. Plan udał się w 100%. Z Gdańska wyjechaliśmy z kompletem możliwym do zdobycia. To cud, że na tej piekielnej trasie pełnej kamieni, kolein i trudnej technicznie nie złapaliśmy kapcia oraz przejechaliśmy rajd bez żadnych problemów technicznych. To tylko dowód, że nasz serwis potrafi przygotować clio na każde warunki. Chłopaki wykonały naprawdę dobrą robotę za co im dziękuję. Oczywiście podziękowania sponsorom bez których start byłby niemożliwy. Wspierają nas WEKTOR sport, HOLTS Kolo Zapasowe, GASKET, Red Line i Panta Racing. Kajetan Kajetanowicz (Mitsubishi Lancer Evo IX, 7 miejsce) No nie udało się ich (Pawła i Tomasza Dytko- przyp.) przejść, troszkę zabrakło. Pojechaliśmy ten rajd bardzo ostrożnie, z czego się cieszę. Wiem gdzie traciliśmy, bo zupełnie nie cieliśmy, żeby nie złapać kapcia ani nie zostawić gdzieś koła. Nie jesteśmy w stanie opisać na zapoznaniu wszystkich cięć i miejsc do wypuszczenia. Tu trzeba jechać po prostu wolniej. Chciałbym odbyć jakieś testy przed Rzeszowem, ponieważ tutaj nam się nie udało. Tutejszy wynik jest dla nas dobry, kibice mogą być zawiedzeni, ale takie są rajdy
Tomasz Kuchar
(Subaru Impreza, 5 miejsce): Przepiękna, malownicza sceneria, trudne, techniczne odcinki oraz zacięta rywalizacja od pierwszego do ostatniego metra rajdu, to właśnie to, czego świadkami byliśmy w ostatni weekend na Kaszubach. Ambicjonalnie podchodząc do sprawy, jestem trochę niezadowolony z powodu piątego miejsca, patrząc jednak od strony klasyfikacji Mistrzostw Polski to nie jest tak źle, bo Bryan odrobił tylko 3 punkty. Najważniejsze jest jednak to, że tegoroczne rozgrywki są niesamowicie ciekawe - mamy pięciu różnych zwycięzców kolejnych pięciu rund, a sprawa tytułu będzie pewnie rozstrzygnięta dopiero na Rajdzie Orlen. To naprawdę dobrze wpływa na atrakcyjność rajdów jako dyscypliny sportu, zwiększając zainteresowanie kibiców, mediów i sponsorów.Michał Bębenek (Mitsubishi Lancer Evo IX, 2 miejsce): Wrażenia bardzo pozytywne, drugie miejsce to bardzo dobra pozycja, tym bardziej, że to nasze pierwsze w tym sezonie pudło.
W pierwszym dniu dwa, trzy inaugurujące odcinki to taki odcinek testowy dla mnie. Niestety między rajdami nie miałem możliwości zbyt dużo pojeździć, dlatego te początkowe kilometry bardziej służyły rozjeżdżeniu się, poczuciu nawierzchni niż prawdziwej walce na 100%. Później było coraz lepiej, czasy, jakie notowaliśmy plasowały nas w ścisłej czołówce i były dobrą pozycją wyjściową do ataku na pierwsze miejsce w drugim dniu.
Drugi etap to wspaniała walka ze Zbyszkiem Gabrysiem. Goniłem i naciskałem Go od pierwszego odcinka, jednak mimo, że wygraliśmy z Nim 3 z 4 zabrakło tych kilku sekund. Nasze auto spisywało się nieźle, nie mieliśmy żadnej awarii, nawet pomimo, iż na drugim przejeździe odcinki były już bardzo dziurawe i niezwykle wymagające.
Tomasz Trembicki (Mitsubishi Lancer Evo IX, 17 miejsce): Ruszyłem do boju bardzo ostrożnie, przez pierwsze dwa OS-y jechałem o jeden bieg niżej przyzwyczajając się do auta. Na kolejnych OS-ach postanowiłem przyspieszyć . Czwarty odcinek rozpocząłem jadąc bardzo szybkim tempem i niestety okazało się, że umiejętności były troszeczkę za małe, wypadliśmy na jednym z zakrętów krzywiąc mocno wahacz, koło zaczęło się blokować a mieliśmy jeszcze do pokonania ponad 100 km z dojazdówkami. To był horror tym bardziej, że silnik zaczął pracować na 3 cylindrach i turbina przestała ładować. Baliśmy się, że auto nie dojedzie do strefy serwisowej. Na szczęście udało się dojechać, lecz straciliśmy bardzo dużo czasu. Czesi z przerażeniem patrzyli na swój piękny samochód. Udało im się wymienić wahacz, lecz temat ładowania turbiny i pracy na 3 cylindrach nie został rozwiązany. Pierwszy dzień skończyliśmy na 18 miejscu. Myślę, że gdybym nie popełnił błędu moje miejsce w klasyfikacji znajdowałoby się w okolicach miejsc Mariusza Steca i Michała Dudy. Drugi dzień starałem się jechać tyle, ile z rajdówki mogłem wycisnąć przy słabym ładowaniu turbiny. Miałem tak dużą stratę, że jedynym planem było tylko wyprzedzić Grześka Grzyba i Marcina Bełtowskiego. Śmialiśmy się, że mamy małą rozgrywkę Grzyb- Bełtowski- Trembicki. Zwycięsko z niej wyszedł Marcin, a ja zadowoliłem się drugim miejscem przechodząc na ostatnim oesie Grześka.Ostatecznie zajęliśmy 17 miejsce , jest to nasz pierwszy rajd ukończony w RSMP. Cieszę się z tego, ponieważ myślałem na 4 OS-ie że znowu staniemy i będzie po zawodach. Jednak jesteśmy na mecie i z tego się cieszymy. Pozostaje niedosyt 17 pozycji, lecz realnie patrząc nie mieliśmy podejścia do czołówki i to Mnie najbardziej martwi. Chciałbym móc dużo trenować, lecz jest to niemożliwe, zbyt dużo zajmuje mnie praca. Dlatego bądźcie wyrozumiali na razie nie dam rady wbijać się wyżej, chociaż mam taki cel. Mógłbym jechać szybciej, - ale to powodowałoby nie ukończone rajdy.Serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy nam kibicowali na Rajdzie. Wszystkich Was widziałem, lecz nie odmachiwałem, bo Daniel mnie za to ochrzaniał. Przepraszam, że przeraziłem Was na oesie nr 6 gdzie przy was wykonałem taniec z obrotami i jazdą na dwóch kołach - uznałem, że należy Wam się trochę atrakcji. Oczywiście pozdrawiam też wszystkich kibiców, którzy nie mogli obejrzeć rajdu na żywo. Czesi, którym mocno zniszczyłem auto, nazwali Rajd Lotos Polskim Rajdem Akropolis. Czesi nie mając doświadczeń z rajdami szutrowymi dlatego wydaje mi się, że zbyt delikatnie przygotowali auto, które z oesu na oes było coraz bardziej ubogie, brakowało w nim elementów. Jak się rozstawaliśmy żartowali, że cena na następny rajd szutrowy będzie dwa razy wyższa.

Za chwilę Rajd Rzeszowski na który wysyłamy zgłoszenie, choć pewnie nie dane nam będzie dużo potrenować przed tym rajdem, zbieramy jeszcze pieniądze na start. Może się zdarzyć, że nie wystartujemy. Wszystkich, którzy w jakiś sposób chcą nam pomóc proszę o pisanie na maila tomasz@trembicki.pl


Marcin Bełtowski
(Subaru Impreza, 16 miejsce): Szutry nigdy nie były moją mocną stroną, choć muszę przyznać, że trasy Rajdu Lotos były całkiem fajne. Wprawdzie początkowo nawierzchnia na odcinkach wyglądała na stosunkowo twardą, to jednak kilkakrotne przejazdy czteronapędówek rozryły ją w znacznym stopniu. Luźny piach przysporzył nam trochę problemów, zwłaszcza drugiego dnia. Zapychały się wloty chłodnicy i to powodowało, że przegrzewał się silnik. W rezultacie auto momentami zaczynało przerywać, dlatego ostatnia pętla w niedzielę nie była zadowalająca. Podobnie zresztą jak ostatni sobotni odcinek. Podczas
pierwszego etapu udawało nam się sukcesywnie poprawiać czasu, ale na trzecim przejeździe Sianowskiej Huty doszedłem Łukasza Habaja, który złapał gumę i jakiś czas byłem zmuszony do jazdy za nim. Ciągnęło się to chwilę, bo Łukasz nie miał gdzie zjechać. Cieszę się jednak, że bez większych problemów udało nam się zaliczyć tę szutrową rundę. Już niebawem asfaltowy Rajd Rzeszowski, więc mam nadzieję, że będzie się jechało znacznie lepiej.

Paweł Drahan (pilot Bełtowskiego): Po tym rajdzie pozostał pewien niedosyt. Bardzo się staraliśmy, żeby wszystko szło dobrze, ale niestety na tym rajdzie trochę mieliśmy pod górkę. Na początku nie mogliśmy złapać rytmu. Udało nam się to dopiero podczas drugiej pętli. Gdy szło już całkiem fajnie, dopadliśmy załogę z numerem 17 i znów musieliśmy trochę odpuścić. Drugi dzień zaczął się nieźle, ale skończyliśmy go mało radośnie. Jednak nie ma co narzekać. Patrząc na to, co przytrafiało się innym, to 15 miejsce i w klasyfikacji N-4 i całe auto na mecie, jest z pewnością powodem do zadowolenia. *

Grzegorz Grzyb
(Suzuki Swift S1600, 18 miejsce, 1 w S1600): Pokonywane dwukrotnie, nawet trzykrotnie odcinki specjalne przypominały poligon. Przed rajdem mieliśmy nadzieję podjęcia walki z niektórymi N-kami wyposażonymi w napęd 4 x 4, ale rzeczywistość sprowadziła nas na ziemię. Tak rozjeżdżonych os-ów niestety nie byliśmy w stanie pokonywać naszym samochodem tak szybko jakbyśmy tego chcieli. Rajd uważam jednak za niezwykle pożyteczny. Podczas jego trwania przeprowadziliśmy testy ustawień zawieszenia w naszej Suzuki Swift S 1600. Poza ślizgającym się sprzęgłem, które wymienione zostało wraz ze skrzynią biegów przez ekipę mechaników z czeskiego JM Engineering w rekordowym czasie 20 minut samochód spisywał się perfekcyjnie. Myślę, że organizatorzy rajdu, który po raz pierwszy stanowił rundę RSMP uczą się na własnych błędach i w przyszłym roku pomyślą o tym, aby trasa nie ulegała takiej dewastacji. Momentami jechaliśmy w koleinach, które wyznaczały tor jazdy nie mając za bardzo wpływu na ten ostatni.

Sebastian Frycz
(Subaru Impreza, 4 miejsce): „Bardzo udany dla nas rajd, mimo że nie do końca byłem dobrze do niego nastawiony. Miałem mieszane uczucia, bo odcinki specjalne nie odpowiadały mojemu stylowi jazdy. Początkowo nie szło najlepiej, trochę straciliśmy w końcówce drugiej pętli pierwszego etapu. Na siódmym odcinku jednak mocniej przycisnąłem, przeszedłem Tomka Kuchara i awansowałem na koniec dnia na czwarte miejsce. Wprawdzie sekundę za moimi plecami znalazł się Brayan Bouffier, o którym było wiadomo, że wyprzedzi nas zaraz na pierwszym oesie, ale w moim zasięgu był za to Michał Sołowow.
Podczas drugiego etapu obraliśmy dobre tempo i przyspieszyliśmy od samego początku. Wyprzedziliśmy Sołowowa i cały czas powiększaliśmy przewagę nad Tomkiem Kucharem. Dojechaliśmy na czwartym miejscu, myślę że na tak ciężkim rajdzie jest to bardzo dobry wynik. Najważniejsze, że jesteśmy na mecie i są kolejne punkty do klasyfikacji generalnej.
Subaru Impreza przygotowane przez Leszka Kuzaja spisywało się doskonale, nie było żadnych kłopotów, za co bardzo dziękuję jemu i mechanikom mojego zespołu.
Rajd był dobrą imprezą, kompaktową, z trudną technicznie trasą, odcinkami blisko siebie i strefy serwisowej. Warto było przyjechać.
Przed nami Rajd Rzeszowski, który bardzo lubię i na którym zawsze byłem bardzo szybki. Na pewno czeka nas ciekawa walka”.

Paweł Dytko (Mitsubishi Lancer Evo IX, 6 miejsce): Cieszę się, że po tak długiej przerwie jesteśmy na mecie na przyzwoitym miejscu i że w punktacji ruszyliśmy do przodu, bo ostatnie punkty zdobyliśmy w lutym. Na Kaszubach byliśmy po raz pierwszy i ten rajd niezbyt mi się podoba. Ciężko było mi złapać mój szutrowy rytm i chyba nie potrafiłem tak szybko jak konkurenci jechać w głębokiej koleinie a to był zdecydowanie rajd kolein i głazów. Najważniejsze, że ruszyliśmy do przodu, bo już za tydzień rozpoczynamy zapoznanie w Rzeszowie. Tym razem to runda asfaltowa i mam nadzieję, że tam będzie znacznie lepiej.

Łukasz Habaj (Mitsubishi Lancer Evo VIII, wypadek): Start w takim rajdzie to wielka przyjemność dla kierowcy i mi jechało się go świetnie. Szkoda tylko, że nie udało nam się dotrzeć do mety. Choć przed startem uzbroiliśmy się w nowe opony z przodu, to właśnie problemy z oponami najbardziej dały nam się we znaki. Starty przez to były spore i do drugiego etapu wystartowaliśmy głównie po to, by nabić kilometrów i doświadczenia. Na dłuższym odcinku pętli, po długiej prostej przestrzeliliśmy zakręt i za szczytem nie było już szans na wyhamowanie. Pacnełiśmy przodem w skarpę i tak zakończyliśmy jazdę. Teraz muszę wybrać się na dobry masaż, bo skutki uderzenia dają mi się we znaki. Szkoda, że nie osiągnęliśmy mety, start w Rajdzie Baltic dawał możliwość porównania się z innymi zawodnikami w imprezie na której sprzęt ma nieco mniejsze znaczenie.

Zbigniew Staniszewski
(Mitsubishi Lancer Evo IX, 21 miejsce): Celowaliśmy w pierwsze miejsce, chcieliśmy wygrać nasz pierwszy rajd w mistrzostwach Polski. Doszliśmy do wniosku że stać nasz zespół jest już na taki wynik. Jednak nie udało się tego zrobić. Na piątym odcinku pierwszego dnia w skutek bardzo ostrej jazdy uderzyliśmy tylnym kołem w kamień. Zgiął się wahacz, koło stanęło pod dużym kątem i dalsza jazda nie miała sensu. Następny odcinek w tej pętli mierzył aż 23 kilometry. Skorzystaliśmy z systemu SupeRally, który pozwolił nam wystartować drugiego dnia, oczywiście ze stratą 10 minut. W takiej sytuacji zawodnik ląduje na bardzo dalekim miejscu więc pozostaje pojechać tylko dla treningu i dla testów. Potraktowaliśmy więc drugi dzień jako ostry trening, głównie testowaliśmy opony. Wszystko po to żeby zebrać kolejne doświadczenie, żeby w końcu wygrać ten pierwszy rajd do mistrzostw Polski. Taki jest nasz cel i jestem przekonany że się to uda.




źródło: zbyszekstaniszewski.pl, Dytko Team, Radek Gułaj, APM, Suzuki

Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Wypowiedzi po Rajdzie Lotos

Najczęściej czytane w tym miesiącu
Tapety na pulpit