Rajdy  »  Mistrzostwa Polski  »  Aktualności  »  Rajdowy fotograf - Marcin Pawłowski prosi o pomoc
Marcin Pawłowski

Rajdowy fotograf - Marcin Pawłowski prosi o pomoc

2011-12-11 - Ł. Łuniewski     Tagi: RSMP
To miała być niedzielna wycieczka Ojca z Synem… Była piękna, sierpniowa pogoda, długi weekend - idealne warunki, żeby zobaczyć Ojcowski Park Narodowy i Skałę. Postanowiliśmy, że zrobimy to razem tak jak lubimy najbardziej - na motocyklu. Odpowiednio ubrani ruszamy koło godziny 12.00, jedziemy do Olkusza. Skręciliśmy z trasy krajowej 94 na drogę wojewódzką 773 - spokojna, kręta, wręcz idealna do delektowania się turystyczną, wolną jazdą motocyklem droga. Dodam, że jestem turystą motocyklowym - uwielbiam „połykać” kilometry podziwiając otoczenie i okolicę, przez którą jadę. Wjechaliśmy do miejscowości Sułoszowa - decyzja mogła być jedna: jedziemy wolniej. Niedziela, żniwa, piękna pogoda. Ryzyko ogromne - dziecko na drodze za zakrętem, kombajn wyjeżdżający z bocznej drogi, pola, bramy czy wczorajszy weselnik… Utrzymujemy prędkość w granicach 50 km/h - bezpiecznie, zatrzymanie możliwe praktycznie natychmiast. Mijamy wracających z Ojcowa wielu motocyklistów - obowiązkowo lewa w górę (motocyklowe pozdrowienie) Jest super. Nagle, na lewym łagodnym łuku…

Przytomność odzyskałem gdy nadlatywał śmigłowiec. Pierwsza myśl, pierwsze słowa, wręcz krzyk: „GDZIE JEST MŁODY, GDZIE JEST MÓJ SYN!?” Ratownik, który udzielał mi pomocy powiedział: „Leż spokojnie - nic mu nie jest. Jak Ty leżałeś nieprzytomny - on kierował akcją ratunkową. Dzielnego masz chłopaka”… Słyszę głos Syna - ma dopiero 14 lat - mówi, że nic mu nie jest, że ma „tylko” złamaną prawą rękę powyżej nadgarstka. Mówi, że jest dobrze i dzwoni do mamy. Powie jej co się stało. Właśnie, co się stało? Co ze mną? Lewa noga - działa, prawa noga - działa… uff - kręgosłup cały. Głowa ok - ratownik może zdjąć mi kask. Prawa ręka - działa, lewa - niestety nie działa. Pierwsza myśl - połamana. Poskładają, zrośnie się i będzie dobrze. Telefon do szefa z krótką informacją - „Tomek, miałem wypadek. Zabierają mnie śmigłem do szpitala. Będę dzwonił.”
Zaczęło boleć, bardzo boleć… Lewy bark i kręgosłup między łopatkami. W szpitalu po pierwszych prześwietleniach i tomografii okazało się, że kręgosłup złamany w trzech miejscach, złamane trzy żebra, bardzo poważne uszkodzenie barku i splotu barkowego, stłuczenie klatki piersiowej i krew w płucach… Po za kręgosłupem i żebrami wszystkie kości i rdzeń kręgowy całe, ale i tak nie jest dobrze… W głowie wciąż tylko jedno pytanie: co się stało? Nikt jeszcze mi na to pytanie nie odpowiedział. Krzysiek (mój Syn) pojechał do szpitala w Olkuszu. Dzwoni żona, powiedziałem jej gdzie jestem, co wiem, wypytałem o Młodego. Powiedziała mi, że jedzie do mnie i powie mi co się stało.

Wszystkiego dowiedziała się od Krzyśka, który dokładnie pamięta całe zdarzenie. Nadjechał z tyłu, z ogromną prędkością… Nawet nie hamował - trafił w lewą stronę tylnego koła naszego motocykla. Prędkość miał tak dużą, że w konfrontacji jadących w tym samym kierunku dwustukilkukilogramowej Hondy Transalp i ponad tonowego VW Golfa II ten drugi przewraca się na bok…

Dlaczego? Dlaczego nie hamował - byliśmy widoczni, dobrze ubrani, pogoda była piękna, warunki drogowe idealne. Odpowiedź na to pytanie okazała się bardzo prosta. Kierowca miał:
- 26 lat
- 4,11 promila alkoholu we krwi!!!

Kierowca nie miał:
- uprawnień do kierowania pojazdem - prawa jazdy. Wcześniej zostało mu zatrzymane za jazdę po pijanemu
- ubezpieczenia OC
- do tego jeszcze przed moim wypadkiem był poszukiwany przez Policję w celu odbycia kary więzienia (być może za spowodowanie wypadku samochodowego pod wpływem alkoholu)

Pierwsza doba w szpitalu to istny koszmar. Ból nie do zniesienia - i to nie tylko ten fizyczny. W głowie milion myśli… Czy zrobiłem wszystko, żeby tego uniknąć? Może ja jestem czemuś winien, mogłem zabić swoje dziecko, zabić siebie… Co poszło nie tak? Jednym słowem dramat, łzy i strach co będzie dalej, co z pracą - przecież tyle jest do zrobienia…

Druga doba to więcej szczegółów o stanie zdrowia - kręgosłup ok., niestety lewa ręka będzie wymagała bardzo długiej rehabilitacji. W wyniku wypadku uszkodzony został splot barkowy, a co za tym idzie nerwy odpowiadające za motorykę kończyny - z rdzenia kręgowego wyrwane zostały korzenie nerwowe. W tej chwili ręka jest zupełnie bezwładna ale jestem dobrej myśli - będzie dobrze. Trzeba wziąć się w garść i wracać do rzeczywistości. Niestety z drugiej strony barykady stoją finanse, a ściślej mówiąc budżet domowy. Wydatki, jakie poniosłem do tej pory na wszystko co związane z leczeniem moich obrażeń i obrażeń mojego dziecka znacznie przekroczyły 8000 złotych, a dodam, że od wypadku minęły dopiero cztery miesiące i tak naprawdę przeprowadzona została tylko dokładna diagnostyka…

Największe wydatki i cierpienie dopiero przede mną. Operacje, rehabilitacja. Na domiar złego pracodawca mojej Żony postanowił nie przedłużyć z Nią umowy o pracę tłumacząc to likwidacją stanowiska - 11 listopada zasiliła szeregi osób bezrobotnych. W najbliższym czasie czeka mnie kilka operacji barku i rdzenia kręgowego - w tym jedna z nich będzie musiała odbyć się za granicą. Niestety poziom polskiej wiedzy medycznej i wyposażenie polskich szpitali nie pozwala na rekonstrukcję nerwów wyrwanych z rdzenia kręgowego. Mało tego, według opinii jednego z czołowych polskich neurochirurgów podjęcie się takiej operacji w polskich warunkach nie dość, że nie daje cienia szansy na powodzenie to niesie za sobą ogromne ryzyko zupełnego utracenia jakiejkolwiek sprawności, która pozostała w kończynie (dłoń).

Koszt operacji, której podjęcia zdecydowali się neurochirurdzy z kliniki w niemieckim Aachen oscyluje w okolicy 10000 Euro. Będąc w bardzo trudnej sytuacji i bez większych perspektyw na powrót do zdrowia w polskich warunkach jestem zmuszony prosić Was o pomoc. Proszę również o wsparcie w nagłośnieniu mojego problemu. Być może dzięki Wam znajdą się dobrzy ludzie, którzy też będą chcieli mi pomóc…

Dane do przelewu:
MARCIN PAWŁOWSKI32-500 CHRZANÓW
UL. BRONIEWSKIEGO 14A/1
BANK PeKaO S.A.
nr rach: 39 1240 1170 1111 0000 2418 0625

Z poważaniem oraz wyrazami wdzięczności Marcin Pawłowski



źródło: informacja prasowa

Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
4

Komentarze do:

Rajdowy fotograf - Marcin Pawłowski prosi o pomoc

Rajdowy fotograf - Marcin Pawłowski prosi o pomoc
Krófsko 2011-12-12 13:35
Marcin trzymaj się!!! Wszystko będzie dobrze!!! Zastanawia mnie jedna sprawa:Nie znam się na prawie ale skoro pijak miał odebrane prawo jazdy i mimo tego prowadził pod wpływem,na dodatek bez ważnego OC to nie powinien pokryć kosztów leczenia Marcina z własnej kieszeni???
Rajdowy fotograf - Marcin Pawłowski prosi o pomoc
vette 2011-12-13 14:27
Tak, ale musisz mu zalozyc sprawe cywilna o odszkodowanie. Znajac realia polskich sadow potrwa to bardzo dlugo - kolejna sprawa - wyplacalnosc sprawcy. Nie wyglada na takiego z ktorego komornik bedzie mial co sciagnac.
Rajdowy fotograf - Marcin Pawłowski prosi o pomoc
Krófsko 2011-12-13 17:16
A,czy jeśli sprawca nie jest wypłacalny to należność ściąga się od Jego rodziny??? Tak jak z alimentami,jak koleś nie płaci to Komornik wchodzi na konto Jego rodziców.
Schakal
Rajdowy fotograf - Marcin Pawłowski prosi o pomoc
Schakal 2012-01-13 08:08
Jestem z Tobą!!! A co się stało ze sprawcą? Złapali go? Jaka kara? Chłopie współczuje Ci, poradzisz sobie, jesteś twardzielem.