Meeke odpiera zarzuty Yvesa Mattona

Kris Meeke nie martwi się za bardzo krytyką ze strony Citroena, a dokładnie jego szefa, Yvesa Mattona, zarzucającego mu obniżkę formy po zwycięstwie w Rajdzie Argentyny. Dwa ostatnie rajdy to katastrofa w wykonaniu Brytyjczyka. Na Sardynii i w Polsce przytrafiły się wypadki w dość prozaicznych sytuacjach. „Niezależnie od wszystkiego nikt nie zabierze mi tego, co wydarzyło się w Argentynie. To był sukces, choć miał miejsce podczas rajdu, który był najgorszym dla VW od ich debiutu. Później byłem realistą, co potwierdził weekend w Portugalii. Moim zdaniem Portugalia była dla nas niemal lepszym rajdem niż Argentyna, a do mety dojechaliśmy na czwartej pozycji. Za trzema VW. To pokazało nasze realne miejsce w stawce.” - powiedział. „Sardynia była wielkim rozczarowaniem. Widać było wyraźnie, że Yves był zawiedziony. W Polsce przejechałem dobry rajd, ale byliśmy na straconej pozycji z uwagi na brak testów przed weekendem. Źle dobraliśmy opony, ale gdyby nie to, walczylibyśmy z Haydenem [Paddonem] o czwartą pozycję. Z mojej strony miał miejsce jeden błąd, na Sardynii. I to wszystko.” - dodał Meeke. Kris ma świadomość, że może mu być trudno zachować posadę na przyszły sezon. „Szczerze mówiąc przez większość kariery startowałem nie mając bezpiecznej przyszłości i wygląda na to, że znów jestem w takiej sytuacji. Nie czuję więc różnicy. To już praktycznie norma. Zawsze jestem pod presją sięgania po wyniki i zapewnienia sobie startów w kolejnym sezonie. Byłem już w dużo trudniejszych sytuacjach niż ta. Przynajmniej mam samochód i kierownicę, którymi mogę w tym roku wykonać dobrą pracę i udowodnić, że zasługuję na następny sezon.”