Rajdy » Jarosław Baran przed Barbórką: Inne czasy, prestiż ten sam

Jarosław Baran przed Barbórką: Inne czasy, prestiż ten sam
2015-12-04 - P. Krupka Tagi: Rajd Barbórki
Rajd Barbórka jest specyficzną imprezą. Nie tylko z punktu widzenia kierowcy, ale także, a może nawet przede wszystkim, z punktu widzenia pilota. O wyzwaniach związanych ze startem w Barbórce, ale także o wspomnieniach i historii rozmawia z jednym z najbardziej doświadczonych i utytułowanych polskich pilotów, Jarkiem Baranem, mistrzem Europy 2015, który tytuł wywalczył wspólnie z Kajetanem Kajetanowiczem w barwach LOTOS Rally Team, oficjalna strona rajdu.
Można śmiało powiedzieć, że jesteś weteranem Rajdu Barbórka. Czy pamiętasz swój pierwszy start?
Tak, oczywiście, to było w 1996 roku, startowałem wtedy wspólnie z Januszem Kuligiem. Było to duże wydarzenie, bo szykowaliśmy się do pierwszego sezonu w Renault Megane Maxi, w Barbórce pojechaliśmy wtedy Clio. Byliśmy jeszcze młodzi i start w tym rajdzie zrobił na mnie ogromne wrażenie. Było też trochę stresu, bo dookoła widziałem same gwiazdy, wielu mistrzów, to był taki salon polskiego motorsportu. A więc pojawienie się na trasie Barbórki i ocieranie się o ten wielki świat było wielkim wydarzeniem.
Od tamtej pory sporo się zmieniło… Ile razy pojawiłeś się na starcie Rajdu Barbórka?
Startowałem już 16 razy, w tym roku to będzie moja siedemnasta Barbórka. Ale są tacy, którzy mnie biją.
Jak, z Twojego punktu widzenia, Barbórka zmieniała się na przestrzeni lat?
Z takiej perspektywy to nie jest łatwe do oceny. Na pewno zmieniła się na lepsze, stała się show dla kibiców. W wielu, zarówno drobnych, jak i większych sprawach, rozwój imprezy idzie w dobrym kierunku. Barbórka wciąż jest kompaktowym rajdem, zupełnie innym niż te, w których startujemy w ciągu roku. Z drugiej strony można powiedzieć, że Barbórka, jako całość, nie zmienia się tak bardzo. Są inne, nowe odcinki, ich wybór w ciągu tych lat był ogromny, Natomiast najwięcej zmian dotyczy Karowej. Sama Karowa wypiękniała, została zmodernizowana, mamy tu zupełnie inne otoczenie. Formuła tego odcinka idzie w kierunku zwiększenia atrakcyjności dla kibiców. Ale pamiętajcie, że aby zostać królem Karowej, wciąż trzeba zrobić to samo, co przed laty. Czyli pojechać możliwie jak najszybciej dwa razy do góry i do dołu.
Urósł też prestiż Karowej?
Wydaje mi się, że sam prestiż jest stały, zmieniają się tylko czasy. Rośnie zainteresowanie, wszyscy dojrzewamy i się zmieniamy, ale chyba powiedzenie, że rośnie prestiż byłoby nie na miejscu. W tamtych latach wygrana w Barbórce też była niezmiernie prestiżowa, na tym polega magia Barbórki. Niezależnie od koniunktury Barbórka zawsze gromadziła największe gwiazdy i najlepszych kierowców. Można też zapytać, czy wygrana w Grand Prix Monte Carlo jest teraz bardziej prestiżowa, niż kiedyś? Chyba nie, mamy po prostu inne czasy.
Jak ważna jest praca pilota w czasie takiego rajdu, jak Barbórka? Znaczną część odcinków kierowcy mogą jechać na pamięć…
Trochę tak jest, ale nie do końca. Dla każdego kierowcy rajdowego obecność pilota i dyktowanie trasy są rzeczami całkowicie naturalnymi. W innych rajdach też przejeżdżamy niektóre odcinki wiele razy, w pętlach, więc kierowca może je sobie w pewien sposób zwizualizować. Tu mamy tylko 2 czy 3 kilometry, więc teoretycznie jest łatwiej. Ale pilot ma swoją rolę, musi pilnować wielu rzeczy, musi być obecny, aby kierowca nie popełnił zwykłego, prostego błędu. Wyniku w rajdach, nawet takich jak Barbórka, nie można zrobić samodzielnie, przynajmniej nikt jeszcze nie przeprowadził takiego eksperymentu. Oczywiście nie przeceniałbym roli pilota w takim rajdzie ponad miarę, ale też nie można jej nie doceniać. Dyktowanie trasy jest formą komunikacji, do której kierowca po prostu jest przyzwyczajony.
Można śmiało powiedzieć, że jesteś weteranem Rajdu Barbórka. Czy pamiętasz swój pierwszy start?
Tak, oczywiście, to było w 1996 roku, startowałem wtedy wspólnie z Januszem Kuligiem. Było to duże wydarzenie, bo szykowaliśmy się do pierwszego sezonu w Renault Megane Maxi, w Barbórce pojechaliśmy wtedy Clio. Byliśmy jeszcze młodzi i start w tym rajdzie zrobił na mnie ogromne wrażenie. Było też trochę stresu, bo dookoła widziałem same gwiazdy, wielu mistrzów, to był taki salon polskiego motorsportu. A więc pojawienie się na trasie Barbórki i ocieranie się o ten wielki świat było wielkim wydarzeniem.
Od tamtej pory sporo się zmieniło… Ile razy pojawiłeś się na starcie Rajdu Barbórka?
Startowałem już 16 razy, w tym roku to będzie moja siedemnasta Barbórka. Ale są tacy, którzy mnie biją.
Jak, z Twojego punktu widzenia, Barbórka zmieniała się na przestrzeni lat?
Z takiej perspektywy to nie jest łatwe do oceny. Na pewno zmieniła się na lepsze, stała się show dla kibiców. W wielu, zarówno drobnych, jak i większych sprawach, rozwój imprezy idzie w dobrym kierunku. Barbórka wciąż jest kompaktowym rajdem, zupełnie innym niż te, w których startujemy w ciągu roku. Z drugiej strony można powiedzieć, że Barbórka, jako całość, nie zmienia się tak bardzo. Są inne, nowe odcinki, ich wybór w ciągu tych lat był ogromny, Natomiast najwięcej zmian dotyczy Karowej. Sama Karowa wypiękniała, została zmodernizowana, mamy tu zupełnie inne otoczenie. Formuła tego odcinka idzie w kierunku zwiększenia atrakcyjności dla kibiców. Ale pamiętajcie, że aby zostać królem Karowej, wciąż trzeba zrobić to samo, co przed laty. Czyli pojechać możliwie jak najszybciej dwa razy do góry i do dołu.
Wydaje mi się, że sam prestiż jest stały, zmieniają się tylko czasy. Rośnie zainteresowanie, wszyscy dojrzewamy i się zmieniamy, ale chyba powiedzenie, że rośnie prestiż byłoby nie na miejscu. W tamtych latach wygrana w Barbórce też była niezmiernie prestiżowa, na tym polega magia Barbórki. Niezależnie od koniunktury Barbórka zawsze gromadziła największe gwiazdy i najlepszych kierowców. Można też zapytać, czy wygrana w Grand Prix Monte Carlo jest teraz bardziej prestiżowa, niż kiedyś? Chyba nie, mamy po prostu inne czasy.
Jak ważna jest praca pilota w czasie takiego rajdu, jak Barbórka? Znaczną część odcinków kierowcy mogą jechać na pamięć…
Trochę tak jest, ale nie do końca. Dla każdego kierowcy rajdowego obecność pilota i dyktowanie trasy są rzeczami całkowicie naturalnymi. W innych rajdach też przejeżdżamy niektóre odcinki wiele razy, w pętlach, więc kierowca może je sobie w pewien sposób zwizualizować. Tu mamy tylko 2 czy 3 kilometry, więc teoretycznie jest łatwiej. Ale pilot ma swoją rolę, musi pilnować wielu rzeczy, musi być obecny, aby kierowca nie popełnił zwykłego, prostego błędu. Wyniku w rajdach, nawet takich jak Barbórka, nie można zrobić samodzielnie, przynajmniej nikt jeszcze nie przeprowadził takiego eksperymentu. Oczywiście nie przeceniałbym roli pilota w takim rajdzie ponad miarę, ale też nie można jej nie doceniać. Dyktowanie trasy jest formą komunikacji, do której kierowca po prostu jest przyzwyczajony.
źródło: inf. prasowa barborka.pl
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
Jarosław Baran przed Barbórką: Inne czasy, prestiż ten sam
Podobne: Jarosław Baran przed Barbórką: Inne czasy, prestiż ten sam




Podobne galerie: Jarosław Baran przed Barbórką: Inne czasy, prestiż ten sam
Najczęściej czytane w tym miesiącu
Tapety na pulpit
Newsletter
Galerie zdjęć