Rajdy  »  Rajdowy Puchar Polski  »  Aktualności  »  Czołówka po Cieszyńskiej Barbórce
Czołówka po Cieszyńskiej Barbórce

Czołówka po Cieszyńskiej Barbórce

2010-11-20 - M. Zabolski     Tagi: Kajetanowicz, Wywiady, RPP, Chuchała, Tomaszczyk, Nowocień, Rajd Cieszyńska Barbórka
Kajetan Kajetanowicz: - Dobrze rozgrzaliśmy się podczas tego rajdu i mam nadzieję, że swoją jazdą rozgrzewaliśmy także licznie zgromadzonych kibiców, którym dziękujemy za gorący doping. Od rana panowały trudne warunki - trasa była bardzo zabłocona, co na tych wąskich i technicznie wymagających partiach było nie lada wyzwaniem, ale bardzo lubię takie rajdy. Przed nami już za dwa tygodnie kolejna Barbórka - tym razem w Warszawie. Do zobaczenia! Mariusz Nowocień: - Wygrywałem już w przeszłości rajdy. Wróciłem po trzyletniej przerwie. To był bardzo ciężki powrót - szczególnie pod względem mentalnym, psychicznym, ale jak widać, idzie wszystko w dobrym kierunku. Obraliśmy właściwą strategię, czyli pierwszą pętlę przejechaliśmy naprawdę bardzo kontrolnie, żeby złapać wyczucie. Założyliśmy otwartą medię i na niej przejechaliśmy cały rajd. Na odcinkach było tyle błota, że nie odważyłem się założyć slicka - chociażby dlatego, że bałem się strasznie hamowań, szczególnie na tym błocie. To stanowczo nie była aura na slicka. Rajd był ciężki. Szkoda, że dwie osoby ucierpiały. No cóż, cieszę się bardzo ze zwycięstwa. Pomysłów na przyszłość jest wiele - są zależne od budżetu. Czekamy... W przeciągu dwóch tygodni wyjaśni się, co będziemy robić w przyszłym sezonie.
  
Wojciech Chuchała: - Już od drugiego odcinka, tego nieszczęsnego, na którym wyleciał Paweł, dla nas rajd był zupełnie na luzie. Jechaliśmy spokojnie po to, żeby dotrzeć do mety. Szkoda Pawła i szkoda naszej walki, bo zapowiadało się bardzo emocjonująco. Dwa w zasadzie identyczne samochody, ciężkie warunki, zdradliwe odcinki. Wydawało mi się, że do końca będzie się coś działo. No niestety, Paweł popełnił błąd, skończył dość szybko ten rajd. Toczy się temat naszej Akademii FIA. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Póki co, czekamy na jakieś decyzje, czy udało nam się przejść do następnego etapu. Jeżeli okaże się, że tak, wtedy zaczniemy się poważnie do tego przygotowywać. Na warszawską Barbórkę chyba nie jedziemy. A na przyszły rok - jeszcze zastanawiamy się, co będziemy robić. Myślę, że fajnie by było pojeździć za granicą - i mistrzostwa Polski. Plany są różne, szeroko zakrojone. Zobaczymy, jak to się ułoży. Jakie auto? Ładne, szybkie i kolorowe!
  
Jerzy Tomaszczyk: - Oczywiście, że jestem zadowolony. Myślę, że jest wystarczająco dobrze i teoretycznie lepiej dla nas już być nie mogło. Wreszcie wygrałem pierwszy swój oes w życiu. To na pewno cieszy. Kontakt z czołówką był non stop. Przede wszystkim realizowaliśmy dzisiaj taktykę, jaką obraliśmy na ten rajd, czyli po prostu, kontrolowaliśmy sytuację, patrzyliśmy na czasy pozostałych załóg. W momencie, gdy koledzy z klasy już się wykruszyli, pozostało nam tylko dojechać do mety, utrzymywać szybkie, ale bezpieczne tempo - po to, aby dotrzeć w całości na nasz cieszyński Rynek. Miejmy nadzieję, że uda się iść dalej i przygotować coś ciekawego na przyszły sezon. Na razie rozmowy trwają. Niebawem pewnie poznamy jaką odpowiedź.



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Czołówka po Cieszyńskiej Barbórce