Belgisjki TAC Rally na mecie

Patrząc na wyniki, można powiedzieć, że wygraną w pierwszej eliminacji mistrzostw Belgii Freddy Loix zgarnął dosyć pewnie. W rzeczywistości nie wyglądało to tak łatwo.

Już przed rajdem odpadł Xavier Bouche, powodem były problemy z przygotowaniem Imprezy. Także Bob Colsul musiał dać za wygraną po tym, jak sędziowie stwierdzili problemy z homologacją jego A-grupowego Lancera Evo IX.

Niedysponowany po kontuzji podczas meczu piłkarskiego Pieter Tsjoen przywiózł z Włoch Punto S2000, ten sam egzemplarz, którym Giuseppe Grossi wystartował tydzień wcześniej w szutrowym Rajdzie San Marino. Wykorzystanie 100% możliwości samochodu było niemożliwe z powodu braku testów przed rajdem, oraz faktu, że Tsjoen startował w gorsecie chroniącym żebra.

Walka rozgorzała od pierwszego oesu, który na swoje konto zapisał Freddy Loix, ale Larry Cols był tylko 2 sekundy za nim. Dalsze oesy to także walka Colsa z Loixem, w którą skutecznie próbował wmieszać się Desmet w Corolli WRC. Pierwsze dwie próby na swoje konto zapisał kierowca Polo S2000, a dwie kolejne reprezentant Toyoty.

Ósmy oes był pechowy dla Larrego Colsa. Problemy z turbosprężarką dały dopiero 55-ty wynik na odcinku, a także uniemożliwiły walkę o najwyższy stopień podium.

Tymczasem ostra walka między WRC a S2000 trwał aż do próby nr 14, gdzie Desmet musiał ukończyć przejazd na przebitej oponie. Uzyskał dopiero 39-ty czas, stracił ponad dwie minuty i szanse na zwycięstwo.

Freddy Loix wygrał tylko cztery odcinki, Larry Cols natomiast był najszybszy na sześciu, trzy zapisał na swoje konto Peter Desmet. Tylko jedną wiktorią mógł się pochwalić niedomagający Tsjoen, ale dzięki pechowi kierowcy Lancera zdołał awansować na trzecie miejsce.

Kilkoma świetnymi czasami mógł się pochwalić Kris Princen. Jego Renault Clio R3 regularnie meldowało się za czołową czwórką, tasując się z Nissanem 350Z Chrisa Van Woensela. Na przedostatnim oesie Princen był trzeci, na ostatnim czwarty. Nie wystarczyło to jednak do pokonania klasy GT, zabrakło dziesięciu sekund.